The Legend of Korra - Recenzje

01
Cascad

The Legend of Korra to gra nieduża, dostępna tylko w dystrybucji cyfrowej, stworzona na licencji niesamowicie popularnego serialu animowanego telewizji Nickelodeon. I choć nie oglądałem żadnego odcinka to do pada przyciągnęło mnie logo Platinum Games – studia, które zajęło się cyfrową przygodą Korry. Według wielu nie podołało one swemu zadaniu, w moich oczach jest jednak zupełnie inaczej.

 

Korra to wojowniczka specjalizująca się w: czynieniu dobra, jeździe na gigantycznym psie-niedźwiedziu, mocnych kopnięciach i szybkich ciosach. Poza tym włada również czterema żywiołami, które znacznie zwiększają siłę jej uderzeń. Cała gra to połączenie chodzonej bijatyki z prostą platformówką. Przypomina to powrót do stylu zabawy z czasów PlayStation i PlayStation 2, a zatem do gier, które ukazują się obecnie naprawdę rzadko. The Legend of Korra ma w swym rękawie jednak kilka ciekawych detali, które wynoszą ją ponad zwykłą casualową grę na licencji.

 

 

Moje kung-fu jest silniejsze

 

Mimo bardzo oszczędnej grafiki klimat baśni kung-fu jest tu z nami od samego początku. Przeciwnicy atakują w grupach, które rozbijamy ciosami swoich kończyn. Do dyspozycji poza dwoma rodzajami ataków mamy też skok , blok, dobicie i unik. Przy pomocy takiego arsenału budujemy potężne combosy (gra cały czas chodzi ultrapłynnie w 60 fps-ach), które aż same się lepią pod palcami. Do dyspozycji mamy żywioły, których moc odzyskujemy w czasie poznawania fabuły; są to woda, ziemia, ogień i wiatr. Przełączamy się między nimi w locie, podczas starcia i oczywiście każdy z nich ma różną siłę, szybkość i oferuje inny zasięg. Nowe techniki możemy nabyć w specjalnym sklepie, a nasz zapas waluty rośnie dzięki wykonywanym akcjom. Kupimy tam też amulety zmieniające właściwości Korry. Jeden zwiększa siłę ciosów, umniejszając nasz pasek zdrowia, inny zwiększa szybkość czy też zmniejsza siłę ciosów. Korzystanie z każdego rozwiązania ma sens, bo np. sprawiając, że zadajemy słabsze uderzenia możemy nabijać dłuższe combosy i w nagrodę za styl walki zyskać więcej środków na kolejne zakupy. Gdy walczymy z bossami lepiej jednak używać amuletów zwiększających naszą siłę i prędkość – każdy gracz może wybrać, które rozwiązanie pasuje mu najbardziej.

 

 

Przyznaję, że nie spodziewałem się takich możliwości zmiany stylu gry i płynnego przełączania się między umiejętnościami – gameplayowo stawia to The Legend of Korra zdecydowanie bliżej dużych gier, niż budżetowej konkurencji do której jest zaliczana. A nie wspomniałem jeszcze o kolejnych elementach pokazujących kunszt Platinum Games w tworzeniu gier akcji. Gwiazdą wieczoru są oczywiście kontrataki, które wykonujemy wciskając blok w odpowiednim momencie (ciekawostka – jeśli trzymamy blok i poruszymy gałką jest on anulowany! detal a zmienia optykę walki). Tolerancja błędu jest większa niż w topowych slasherach jak Devil May Cry 3 czy Bayonetta, ale do kończenia walk z najwyższą rangą nadal potrzeba sporo wyczucia.

 

Choć starcia prowadzimy z dosłownie kilkoma typami przeciwników (ich mała różnorodność to największa wada gry) to dalej potrafią zaskoczyć choćby szybkimi sekwencjami QTE. Nie są to jednak oderwane od rozgrywki momenty na zasadzie „wciskaj po kolei co wyskoczy na ekranie” - zamiast tego pojedynek chwilowo zwalnia, a my widzimy przeciwnika wychylonego w stronę ataku. By skutecznie zablokować jego cios trzeba manewrować gałką w tym samym kierunku co on, nie budzi to zatem zbytnich kłopotów i komponuje się z przebiegiem całej walki.

 

 

Co jeszcze?

 

Pomiędzy pojedynkami, które są urozmaicone nabywaniem mocy nowych żywiołów w The Legend of Korra pojawiają się dwie mini-gry. Jeżdżenie na Nadze (niedźwiedziopies) przypomina endless runnery w stylu Temple Run. Czyli lecimy przed siebie i omijamy przeszkody okazjonalnie skacząc, wykonując wślizgi, a nawet walcząc. Inną odskocznią od bicia ludzi po twarzach jest pro-bending – dyscyplina sportu przypominająca wariację nt gry w Dwa Ognie. Zatem jak na krótki produkt, robiony niejako w cieniu Bayonetty 2, udało się w Korze umieścić sporo elementów.

 

I właśnie tu leży najbardziej dyskusyjny element nowego tworu Platinum Games. Nie da się ukryć, że to tylko namiastka, zaczątek czegoś co mogłoby się okazać epicką grą. Scenariusz raczej nie ma tu znaczenia, dźwięki niczym się nie wyróżniają, a środowisko jest tylko tłem do polowania na możliwość do wykonania kolejnej kontry. By się zabawić trzeba mieć w sobie odrobinę kombinatora, gracza który sam z siebie zechce poużywać różnych talizmanów, mieszać style i lawirować w szale bloków i uników. Warto to zresztą robić bo nawet jeśli efekty nie zawsze są takie na jakie liczymy to system checkpointów został tak przystępnie rozmieszczony, że równoważy trudności jakie w walce napotkają mniej zręczni gracze, a innym pozwala na większe ryzyko.

 

 

Liczą się fundamenty

 

Zdecydowanie największą zaletą gry jest samo kierowanie Korrą. Znana z innych gier Platinum Games responsywność sterowania i poczucie siły ciosów zostały tu zachowane, tylko rozmach przedsięwzięcia, a właściwie jego brak położył trochę cienia na odbiór całość. Ok – nie jest to wielka przygoda, nie ma tu natężenia smaczków i taktyk, ale i tak w powrocie do mechanik znanych z tak klasycznych już tytułów jak Double Dragons, Gekido czy Jackie Chan Stuntmaster widzę wielką nadzieję na to, że są jeszcze miejsca na takie gry. Zabawne, mieszające kilka prostych pomysłów i dających przyjemność poprzez samo sterowanie postacią. Kiedyś gatunek chodzonych bijatyk był jednym z wiodących, dziś już coraz trudniej znaleźć jego sensownego przedstawiciela – tym bardziej powinniście przemyśleć zakup The Legend of Korra

 

 

W „koszyku” małych gier na 5-7 godzin (co też jest wynikiem podobnym do dużych produkcji AAA) jest to pozycja wyróżniająca się, dostosowana do potrzeb graczy tęskniących za zręcznościówkami 3D oraz zaciekłą walką na pięści i kopniaki. Każdy jej element mógłby zostać rozbudowany o kilka kolejnych warstw, ale już sama „podstawowa” wersja wystarczy, by wygenerować sporo dobrej zabawy.

The Legend of Korra

Ocena
8
Wasza ocena
9
Oceń grę
  • Plusy
  • Intuicyjny system walki
  • Płynność animacji
  • Mini-gry
  • Klimat starych, radosnych zręcznościówek
  • System checkpointów
  • Zabawa z talizmanami i innymi przedmiotami
  • Czas gry
  • Minusy
  • Mała skala
  • Pustka otoczenia
  • Brak sensownego wątku fabularnego
O autorze
CascadCascad
3215 22

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

0 Komentarzy