Star Wars: Battlefront - Recenzje

13
Orzeł

Większość dzieł od EA zwykle umieszcza się w podobnych miejscach na wykresach jakości. Dawno nie dostaliśmy od nich żadnej gry, która byłaby albo piorunująco dobra, albo koszmarnie zła. Już jakiś czas temu ludzie przestali podniecać się zapowiedziami kolejnych części serii i rebootów, i po prostu zaczęli oczekiwać średniaków.


Kiedy zapowiedziano Battlefronta, nagle cały świat jak gdyby zapomniał o wszelkich błędach, jakie popełniało EA w przeszłości. Nowa gra w uniwersum "Gwiezdnych Wojen" zwyczajnie nie mogła być spartaczony i koniec - przynajmniej taką niepisaną zasadę przyjęli fani na całym świecie.

 

"Masz swoje chwile. Niezbyt wiele, ale masz."

 

Nie będę owijał w bawełnę - nie będzie tu żadnej rewolucji. Battlefront już od pierwszych chwil świetnie sprawdza się jako prosta sieciowa strzelanka, jak również jako gra w świecie Gwiezdnych Wojen. Widać jednak wyraźnie, że twórcy wcale nie celowali w stworzenie gry idealnej, w którą zanurzysz się na długie godziny i nikt nikt nie będzie w stanie odciągnąć Cię od komputera/telewizora.


Hardcore'owych fanów sieciowych strzelanin na pewno zakłują banalne zasady gry. Lądujesz na polu walki, dostajesz jasne zadanie do wykonania i na tym koniec. Żadnych kruczków, żadnych bonusów, żadnych sekretnych przejść. Dodatkowo gra w żaden sposób nie pozwala bardziej taktyczne podejście do rozgrywki, co sprawia, że jedyną możliwością jest tylko biec w stronę celu i liczyć na to, że nikt nas po drodze nie zestrzeli.

 

 


Ma to oczywiście również i dobre strony. Przede wszystkim, gra jest bardzo przystępna dla każdego, kto dopiero zaczyna z nią swoją przygodę. Cele są widoczne na ekranie z każdego miejsca na mapie, dzięki czemu nikt nie ma wątpliwości, dokąd należy się udać. Stosowne informacje o tym, co należy w danym momencie robić, pojawiają się u góry ekranu, więc nawet idiota zrozumie, na czym polega dana rozgrywka - gracz musi w zasadzie tylko nie dać się zabić.


Battlefront na pewno da się wyszumieć każdemu, komu zależy tylko i wyłącznie w zdobywaniu fragów. Każda z dostępnych broni ma swoje własne cechy, a sposobów na uśmiercenie wroga jest mnóstwo. Najbardziej upodobałem sobie zestaw z blasterem porażającym (odpowiednik prostej strzelby) i granat udarowy, który eksploduje natychmiast po zetknięciu się z czymkolwiek i stanowi ogromne zagrożenie dla grup przeciwników skupionych w jednym miejscu.

 

"To elegancka broń, na bardziej cywilizowane czasy."


W Battlefroncie nie mamy za bardzo w czym przebierać. Broni jest bardzo mało, a w dodatku nie można ich ulepszać. Zestawy składają są z broni głównej i trzech kart. Do dwóch z nich możemy przypisać jakąś zapasową broń, jak karabin snajperski czy granat, które po jednorazowym użyciu muszą się naładować. Trzecim rodzajem karty jest chwilowy boost, który zapewnia pewną przewagę w walce, na przykład zwiększone obrażenia od broni głównej czy pole siłowe, uodparniające na ataki.


Gra umożliwia tworzenie najróżniejszych zestawów w takim stylu. Warto testować różne warianty i samemu przekonać się, które sprawdzają się najlepiej. Blastery zachowują się w większości zupełnie inaczej, niż standardowe gnaty w strzelankach, więc przed grą w Battlefronta należy odrzucić wszelkie dotychczasowe przyzwyczajenia.

 

 


Takie rozwiązanie sprawia, że miejscami Battlefront przypomina bardziej grę MOBA, niż sieciowego FPS-a. Wcale nie odbywa się to jednak na niekorzyść gry - w żadnym momencie nie traci ona na dynamiczności.


W tym miejscu muszę także złożyć ogromne gratulacje dla twórców za zbalansowanie mocy blasterów. Żadna z dostępnych broni nie daje wyraźnej przewagi nad innymi graczami, nawet te odblokowywane na wyższych poziomach doświadczenia. Prym zapewnia dopiero odpowiednie wyczucie broni i nauczenie się, jak dana pukawka działa i każda z nich daje takie możliwości w jednakowym stopniu.


Tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak dobrze uda nam się ocenić sytuację na polu walki i dostosować do niej wybór swojego ekwipunku. Jeżeli bitwa w danym momencie będzie odbywać się w ciasnych jaskiniach i wrogowie będą się piętrzyć za każdym zakrętem, to z pewnością o wiele więcej pożytku przyniesie nam moja ulubiona strzelba i granaty udarowe. Natomiast taki zestaw będzie całkowicie bezużyteczny, jeżeli walka będzie mieć miejsce na dużych, otwartych przestrzeniach.


Battlefront to także jedna z gier, które są "easy to learn, difficult to master". Zrozumienie podstawowych zasad rozgrywki jest łatwe, ale wpojenie sobie tego, jaki ekwipunek będzie odpowiedni na daną chwilę jest już bardzo trudne i zajmuje mnóstwo czasu, a to z kolei sprawia, że praca na kolejny poziom doświadczenia się nie dłuży. :)


Drugim powiązaniem z grami MOBA jest system power-upów, które co i rusz znajdujemy na mapie w czasie bitwy. Pozwalają one między innymi na rozstawienie dodatkowych umocnień, wspomagających nas w walce droidów i wieżyczek, lub dają usiąść za ich sterami pojazdó w rozgrywkach, w których biorą one udział.


Nie jest to oczywiście rozwiązanie idealne i nie eliminuje patologii znanych z innych strzelanek od DICE, takich, jak gracze bez przerwy czyhający tylko na okazję do podprowadzenia pojazdu. To jednak system, który sprawdza się o wiele lepiej, urozmaica rozgrywkę i wyrównuje szanse.

 

 

"Rób, albo nie rób. Nie ma próbowania."


Gra oferuje nam do wyboru kilka różnych trybów rozgrywki. Opcje obejmują te klasyczne, jak na przykład zakładające eksterminację jak największej liczby przeciwników czy wykradnięcie przedmiotów z bazy przeciwnika do naszej.


Niestety, gracze, którzy liczą na uczestnictwo w wielkich bitwach trwających kilkadziesiąt minut, zawiodą się. Tutaj kolejny raz przywołam gatunek MOBA - w Battlefronta wbijesz, zagrasz kilka rundek, zajmie Ci to około dwie godziny i wyjdziesz, bo zwyczajnie będziesz już zmęczony. Ta gra niestety tak właśnie działa, ale najważniejsze jest to, że chce się do niej wracać.


Mamy oczywiście różne wariacje na temat klasycznych deathmatchów czy capture the flag, ale najciekawszymi trybami są te, które bezpośrednio nawiązują do najfajniejszych filmowych bitew. Zaciekawiony fan mógłby pomyśleć, że przyjdzie mu w nich uczestniczyć w najbardziej epicki i zbliżony do dużego ekranu sposób, ale jedyne, na co można tutaj liczyć, to na satysfakcję z dobrego wyniku w meczu.

 


Znane ze scen filmowych walki, toczone w trakcie szybkiej jazdy na skuterach repulsorowych pośród drzew Endoru to marzenie ściętej głowy. W trybie multiplayer mało kto sięga po ten pojazd, tym bardziej, że gra w żaden sposób nie zachęca gracza do jazdy, ani nawet nie wyraźnie daje znać o możliwości skorzystania z niego. A nawet, jeżeli ktoś już dorwie skuter, to skończy się co najwyżej na niedzielnej przejażdżce po lesie, a nie na pełnym emocji wyścigu na śmierć i życie z wrogiem.


W poszukiwaniu filmowych akcji najlepiej udać się do... trybu szkoleniowego. Tak jest, samouczek w Battlefront służy do tego, by nauczyć gracza, jak dobrze rozegrać akcję, w której nigdy nie weźmie udziału. Spodziewam się oczywiście, że tryb multiplayerowy, poświęcony w całości wyścigom na ścigaczach repulsorowych, pojawi się wkrótce w ramach jakiegoś DLC, jednak już teraz jest to element, którego bardzo brakuje.

 

"Wielkość nie ma znaczenia. Spójrz na mnie. Po wielkości mnie sądzisz?"


Z racji tego, że bitwy nie są jakieś wielkie i rozbuchane, to i mapy nie są szczególnie duże. To sprawia, że nierzadko przeciwnicy odradzają nam się za plecami, albo my pojawiamy się tuż pod nosem wielkiego pojazdu kroczącego. Takie sytuacje zdarzają się nagminnie często i tylko ładują w naszym organizmie bateryjki z frustracją.


Największe pola bitwy znajdziemy w misji "Atak AT-AT" i "Supremacja". To zrozumiałe, przez wzgląd na użycie ogromnych pojazdów kroczących i myśliwców. Poziomy w pozostałych trybach przypominają wielkością mapki w CS:GO, bowiem w nich bierze udział wyłącznie piechota.

 


Same mapy są zaprojektowane całkiem dobrze. Nie brakuje miejsc, w których można się schować przed ostrzałem, choć przed gradem pocisków z AT-AT mało co da radę nas ochronić. ;) Pomijając najodleglejsze horyzonty, do każdego widocznego miejsca da się dotrzeć, choć niektóre z nich wymagają użycia plecaka odrzutowego, dostępnego dopiero na późniejszym etapie gry.


Niestety, nie obyło się bez drobnych potknięć także w tym aspekcie. Najeżony drzewami i korzeniami księżyc Endor pełen jest ciasnych miejsc i zakamarków, w których zdarza się nam utknąć, najczęściej gdzieś między korzeniami - bardzo to wkurza, na szczęście nie zdarza się zbyt często.

 

"Kto jest większym głupcem: głupiec, czy ten kto za nim idzie?"


W Battlefroncie mamy kilka skromnych misji single-player, które połączone są jednocześnie z trybem solo. Znajdziemy w nim wspomniany już tryb szkoleniowy, wyjaśniający w najdrobniejszych detalach mechanikę gry. Oprócz samouczka mamy też Bitwy, które pozwalają nam pokierować którymś z filmowych bohaterów lub czarnych charakterów i Przetrwanie, będące wariacją klasycznego trybu hordy. W nim wcielamy się w postać żołnierza wybranej strony, który znalazł się w złym miejscu, w złym czasie i musi odeprzeć ataki wroga.


Misje te nie miałyby jakiegoś większego sensu istnienia, gdyby nie tryb kooperacji. Niestety, gra nie oferuje żadnego systemu match-makingu, więc jeżeli nie masz kolegów, którzy posiadają Battlefronta i to na tej samej platformie, co Ty, to do całego tego działu raczej nie będziesz zbyt często wracał. Misje te stanowić będą świetny dodatek dla tych, którzy lubią proste wyzwania ze znajomymi - choć nie ma ich niestety zbyt wiele.

 

"Tak... prawdziwy z ciebie bohater."


Jedną z najbardziej rozchwytywanych funkcji w grze jest możliwość wcielenia się w jedną z ważnych postaci, znanych z Jedynej Słusznej Trylogii. Każdy z dostępnych bohaterów ma swój własny zestaw mocy, które gładzą zwyczajnych przeciwników jednym ciosem. Najciekawiej oczywiście wyglądają starcia typu "dobry bohater vs czarny charakter", czemu poświęcony jest nawet cały osobny tryb rozgrywki.

 

 


Cały czas jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że twórcy nie zdołali do końca dopracować kontroli nad bohaterami. Granie nimi jest chaotyczne, niektóre z umiejętności zachowują się nieprzewidywalnie i trudno nimi "celować". Walki bohaterów wyglądają bardzo interesująco, ale tylko wtedy, gdy patrzy się na nie z boku. Zdecydowanie znalazłoby się tu dużo miejsca na pewne poprawki.

 

"Sprzymierzeńcem moim jest Moc. I potężnym sprzymierzeńcem ona jest."


Pora, bym wypowiedział się nieco na temat wyglądu samej gry. W większości miejsc wygląda bardzo przyzwoicie, ale niestety nie mogę puścić płazem faktu, że szczegóły obiektów lubią się doczytywać na naszych oczach - często widać nawet, jak zaledwie kilka metrów od nas przewija się linia, za którą podłoże traci pewne detale. Trudno byłoby mi to zaakceptować nawet wtedy, gdybym grał na najniższych ustawieniach - a niestety dzieje się to nawet na wysokich.


To powinien być niedopuszczalny w dzisiejszych czasach błąd, który w chwili publikacji tego tekstu został już trochę poprawiony, ale nadal można napotkać wiele miejsc, w których można wyraźnie dostrzec doczytywanie się szczegółów - zwłaszcza na mapach, gdzie korzystamy z myśliwców i jesteśmy w stanie objąć wzrokiem duży kawałek terenu. Kilka takich przypadków zawarłem na poniższym klipie:


 


Na korzyść gry działa w tym względzie fakt, że w trakcie dynamicznych rozgrywek nie ma czasu na to, by zwracać na to uwagę. O wiele lepiej wypadają efekty światła - powierzchnie zostają opatulone kolorowymi blaskami przy każdym wystrzale lasera czy muśnięciu powietrza świetlnym mieczem. Szczególnie efektownie wygląda to w jaskiniach i ciasnych pomieszczeniach.


Modele postaci specjalnych mogłyby być nieco lepiej dopracowane. Twarze bohaterów są zwyczajnie brzydkie. Dobrze wypada tylko Han Solo... i postacie w maskach.


W chwili, kiedy to piszę, pojawiła się już modyfikacja, upiękniająca grafikę i mająca przybliżyć jej wygląd do filmu, choć nawet bez niej gra daje sobie świetnie radę. Widok kroczącego AT-AT wśród śnieżnych nizin Hoth czy w kanionach Tatooine robi piorunujące wrażenie. Podmokłe tereny na zalesionym Endorze obsiane są gęstą florą, która przy okazji daje mnóstwo sposobności do urządzenia zasadzki.

 

Jak większość strzelanek od EA, twórcy Battlefronta celowali przede wszystkim w płynność rozgrywki. Gra jest dobrze zoptymalizowana i ani razu nie zdarzyło mi się, żeby ilość klatek poleciała drastycznie w dół, nawet, kiedy na ekranie panował ogromny chaos.

 

 


Wszystko to w połączeniu sprawia, że bitwy wyglądają pięknie, kiedy przestanie się zwracać uwagę na szczegóły, które rażą po oczach tylko w pierwszych chwilach gry. Po wciągnięciu się w bitwę, nie ma się ochoty ani czasu, by psuć sobie humor dorysowującymi się obiektami, a na twarze bohaterów i tak nikt nie patrzy z bliska.

 


"Moc będzie z tobą, Luke. Zawsze."


Podobnie ma się sprawa z dźwiękiem w grze. Trudno oprzeć się wrażeniu, że muzyczne wtrącenia, znane z Jedynej Słusznej Trylogii, wciśnięte są niekiedy na siłę, ale i tak bardzo miło jest je od czasu do czasu usłyszeć. Każde istotniejsze wydarzenie w grze odziewane jest odpowiednią ścieżką muzyczną. Pojawieniu się na polu walki Dartha Vadera towarzyszy Imperial Theme, a kiedy drużyna traci Luke'a Skywalkera, słyszymy słynny, pełen dramaturgii fragment z Force Theme.


 


W trakcie bitwy naturalnie słychać wszędobylskie wystrzały z blasterów. W tle majaczą przelatujące myśliwce, z podręcznego radia ciągle słychać komentarze żołnierzy, którzy informują nas o obecnych rozkazach i o tym, jak dobrze radzi sobie obecnie nasza drużyna - to wszystko pozytywnie wpływa na klimatyczność pól walk.


Kilka razy jednak zdarzyło mi się, że dźwięk w grze zaczęły trzaskać i pomógł tylko restart gry. Kolejna rzecz na listę pt. "do poprawki" dla twórców.

 

 


"Moc jest z tobą, młody Skywalkerze... ale nie jesteś jeszcze Jedi."


Podsumowując - Star Wars Battlefront jest produkcją, łączącą w sobie elementy doszlifowane oraz masę malutkich błędów. Twórcy mają jeszcze dużo do zrobienia. Dobrze, że obiecali nam już kilka darmowych dodatków, bo w obecnej formie trochę brakuje contentu. W grudniu otrzymamy Bitwę o Jakku, w późniejszym czasie mam nadzieję na rozwinięcie motywu z tymi nieszczęsnymi skuterami repulsorowymi.


Z pewnością nie jest to gra dla tych, którzy lubią grać sami - braku kampanii fabularnej nie rekompensują w żaden sposób pojedyncze misje dla jednego gracza.


Battlefronta warto mieć w swojej kolekcji, jeżeli jest się graczem multiplayerowym - to bardzo dobra strzelanka sieciowa z niestandardowymi zasadami rozgrywki, wprowadzająca nieco świeżego powietrza w zatęchły już nieco rynek kolejnych części Call of Duty, Battlefieldów i indyków z mikrotransakcjami. Polecam jednak poczekać, aż nieco stanieje, chyba, że jakimś cudem EA uraczy nas całym gradem bezpłatnych dodatków.

 

Star Wars: Battlefront

Ocena
7
Wasza ocena
7.3
Oceń grę
  • Plusy
  • Proste i przystępne zasady rozgrywki
  • Dobrze oddany klimat "Gwiezdnych Wojen"
  • Ciekawe mapy
  • Muzyczne wstawki z filmowej trylogii
  • Dużo trybów multiplayerowych
  • Grafika miła dla oka
  • Świetna optymalizacja
  • Minusy
  • Niewiele broni do wyboru
  • Niewiele ciekawych misji dla jednego gracza / trybu co-op
  • Brzydkie modele bohaterów
  • Drobne błędy techniczne
  • Kiepsko wykorzystany motyw skuterów repulsorowych
O autorze
OrzełOrzeł
312 1
Oto ja - domorosły webmaster, koder, przedsiębiorca, dziennikarz oraz wielbiciel gier muzycznych i myszoskoczków. Nocami marzę o tworzeniu gier, ale za dnia skupiam się na innych fajnych i ważnych rzeczach, dla odmiany możliwych do zrealizowania.

1 Komentarz

awatar
lepepppeliner (gość) 8 lat temu

Dźwięki trzaskają od battlefielda 2. W przypadku zbytniego obciążenia procesora lub innych niewyjaśnionych zjawisk paranormalnych. Widziałem walki luka z wiaderem i musze przyznać że nie rozumiem tego w jak szajsowny sposób poruszają sie te postacie przy ataku. Jakimi tonami gówna jest przykryta ta zwykła toporna strzelanka dla ADHD-owców bięgnących z respy na pewną śmierć. Ciesze się że zbojkotowałem ten cykl wydawniczy bo EA to motherfuckersy.

1 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]