Pillars of Eternity - Recenzje

03
mpiwo

Kiedyś byłem mały. Pamiętam dokładnie wyczekiwanie, aż zakupione za kieszonkowe pudełko z pierwszym Baldur's Gate wraz z zalakowaną mapą świata trafi w ręce moje i brata. Wrota Baldura wciągały, zadziwiały, cieszyły i zaskakiwały. Minsc był fantastyczny, Imoen irytowała, Sarevok dudnił głosem Wiktora Zborowskiego, a Pas Zmiany Płci jednocześnie denerwował i bawił. Tylko mapa w pudełku została zgnieciona, a lak rozpadł się na dziesiątki kawałków, brudząc pudełko z płytami. To dopiero były czasy.

 

Teraz jestem stary. Czasy się zmieniły. Nie musiałem czekać na listonosza, nie musiałem rozpakowywać gry. Ot, w dniu premiery Pillars of Eternity ściągnęło się na dysk i tyle. Znając dobrze Obsidian najpierw sprawdziłem w sieci, czy przypadkiem ich najnowszy utwór nie ma jakichś błędów psujących rozgrywkę. Dowiedziałem się, żeby nie klikać dwa razy w ekranie ekwipunku, bo wtedy skasowane są bonusy wynikające z wybranej rasy. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo to w końcu Obsidian i przygotowałem się psychicznie na potwierdzenie przypuszczeń na temat tego powrotu do przeszłości, że to skok na kasę, że to żerowanie na nostalgii, że to nie będzie to samo, nawet jeśli tak naprawdę będzie to dokładnie to samo. Jak bardzo, bardzo się myliłem.

 

 

Pierwsze wrażenia z Pillars of Eternity o dziwo nie przywodzą na myśl Wrót Baldura. Po godzinie czułem się raczej jakbym po raz pierwszy odpalił fantastyczne Arcanum. Opisy świata, rozmowy między postaciami, rzucane mimochodem przez bohaterów niezależnych odwołania do ważnych historycznych wydarzeń – to wszystko sprawiło, że w końcu zrozumiałem, co stworzył Obsidian. Swój własny, nowy świat, czekający tylko na odkrycie. Każda rozmowa, każde zadanie, każdy przyłączony członek drużyny sprawia, że wiemy trochę więcej, że rozumiemy lepiej to, co dzieje się dookoła.

 

 

Jeśli chodzi o mechanikę, rozgrywkę i wygląd, Pillars of Eternity jest trzecią częścią Baldur's Gate. Zbieramy drużynę, biegamy po wioskach, lasach i miastach, bezceremonialnie włażąc z brudnymi butami do domostw postaci niezależnych, którym w żaden sposób nasza natarczywość nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, z przyjemnością podzielą się swoimi problemami, udzielą lekcji historii i poproszą o pomoc. Te elementy to jednak tylko warstwa wierzchnia, pod którą ukrywa się coś więcej, coś, co momentami przypomina wspomniane Arcanum i równie wspaniałe Planescape: Torment. Mechanika to tylko systemy, wyliczanie obrażeń i statystyki, nudny szkielet, który dopiero można ubrać w fabularne mięso. Nie jest ważne, że zmieniły się cechy postaci, klasy czy sposób wyliczania ataków krytycznych i punktów życia. Mechanika ma działać, to świat ma fascynować. I na tym polu Obsidian pokazuje klasę mistrzowską.

 

 

Wykorzystuje w tym celu narzędzia, które w roku 2015 wydają się przestarzałe, jak z poprzedniej epoki. Pillars of Eternity to połączenie przepięknie wykonanego tła graficznego i tekstu. Setki dialogów, didaskaliów, opisów postaci, ich zachowania czy mimiki. Te wszystkie literki nie tylko zostały sprawnie spisane, ale i bardzo dobrze przetłumaczone na język polski. Gra często skręca zaskakująco w oniryczne opisy i barwne metafory, tak charakterystyczne dla książkowego gatunku fantasy, ale wbrew pozorom są one na miejscu, dokładają kolejne cegiełki do świata przedstawionego. Przede wszystkim jednak - nie męczą. O ile nie biegamy od jednej odpowiednio oznakowanej postaci do drugiej, żeby dowiedzieć się, co też w ich życiu wydarzyło się ważnego, nie przesycimy się tekstem. Zachęcam wręcz do spokojnej eksploracji, czytania opisów, zwracania uwagi na drobne wskazówki na temat takiego, a nie innego zachowania danej postaci. Przebiegnięcie przez Pillars of Eternity bez uważnego czytania dialogów nie tylko skróci znacząco czas gry, ale i zuboży doświadczenia.

 

 

O klasie scenarzystów Obsidian świadczy choćby to, że potrafią ukryć fabularne klisze, szczególnie na samym początku gry. Fantasy zawdzięcza większość swoich utartych motywów powieściom przygodowym i zbyt marudny gracz mógłby przy odrobinie złej chęci dokopać się ich i tutaj. Zepsułoby mu to jednak przyjemność płynącą z odkrywania świata, który wydaje się jednocześnie znajomy i nowy. Wystarczy dać się ponieść scenarzystom, zawiesić na moment niewiarę, przestać zastanawiać się, dlaczego wszyscy tak chętnie opowiadają o wydarzeniach historycznych, o których nasz bohater najwyraźniej nigdy nie słyszał, nawet jeśli była to śmierć boga z rąk śmiertelników.

 

 

Pillars of Eternity rozgrywa się w krainie jednocześnie młodej i starej, przesyconej krwawą historią kolonizacji, przeżywającą tragedię zaburzonego cyklu odradzania się dusz w noworodkach. Bogowie nie są tu tylko imionami doczepionymi do zaklęć kapłanów, ale wpływają na losy miast i rodzin. Jest tu miejsce i na beztroskie przygody awanturników, zadania polegające na dostarczaniu łupów i pogawędki między postaciami jak w Baldur's Gate, ale też i na poważniejsze rozważania, problemy bez rozwiązania i tragedie, jak w Planescape: Torment. Twórcy wykorzystali swoją szansę do pokazania klasy i pełni swoich umiejętności. W historii firmy zbyt często te kwestie ginęły gdzieś w dyskusjach na temat bugów, wydawców i presji czasu. Tym razem Obsidian mógł zrobić wszystko tak, jak chciał.

 

 

Twórcy dołożyli starań, by gra była jak najbardziej znajoma wyjadaczom. Tak, wygląda jak Wrota Baldura, większość ekranów jest znajoma, sposób sterowania postaciami jest w zasadzie identyczny (podobnie jak kursor...), ale twórcy wyszli też z siebie, aby umożliwić graczom dostosowanie rozgrywki do swoich potrzeb. Można więc nie tylko włączyć wyświetlanie informacji o tym, jak wybory postaci wpływają na reputację, ale też wybrać warunki włączania pauzy. Jest też tryb dla daltonistów, o który czasami gracze muszą dopraszać się miesiącami. Obsidian przemyślał Pillars of Eternity pod każdym możliwym względem i nawet jeśli okazjonalnie pojawiają się błędy, to nie rażą, nie psują rozgrywki, nie niszczą iluzji, że oto uczestniczymy w trochę pięknej, trochę przerażającej przygodzie.

 

 

Niektóre rzeczy się nie starzeją. Pillars of Eternity to powrót do formy rozgrywki sprzed kilkunastu lat, który dobitnie pokazuje, że w RPG-ach nie jest ważne, gdzie umieszczona jest kamera i ile wciśnięto w nie elementów trójwymiarowych. Liczy się jakość. Dopóki celem jest stworzenie fantastycznego świata i świetnej fabuły, nawet tak staromodne narzędzia jak tekstowe opisy mogą zdziałać cuda.

 

Pillars of Eternity

Ocena
9
Wasza ocena
10
Oceń grę
  • Plusy
  • Fantastyczny świat
  • Świetne opisy, dialogi
  • Klimatyczna oprawa
  • Minusy
  • Nieliczne bugi
  • Brak pełnej polskiej wersji językowej
O autorze
mpiwompiwo
3 0

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]