Popularna niegdyś seria Black Mirror powraca za sprawą kolejnej odsłony tym razem nieoznaczonej żadnym numerkiem. Czy stanowi ona nowy początek z prawdziwego zdarzenia, wywołując efekt zachwytu, a może znika w odmętach niebytu?
Mroczne opowieści na dobranoc(?)
Gra przenosi nas do Szkocji do roku 1926. Kierujemy poczynaniami Davida Gordona przybywającego do rodzinnej posiadłości, by rozwikłać sprawę tajemniczego samobójstwa swego ojca (notabene interesującego się tematem okultyzmu). Wraz z postępem śledztwa odkrywa on nie tylko mroczne sekrety zmarłego ojca, ale także całej rodziny.
Fabularnie gra stoi na dość wysokim poziomie, bowiem mamy pewien rodzaj intrygi oraz stopniowo budowane napięcie i wyczekiwanie co nastąpi po danym ciągu zdarzeń. Niestety wraz z nową odsłoną marka straciła swój dawny pazur, a mianowicie elementy porządnego horroru. Oczywiście nie oczekiwałem na start poziomu wrażeń godnych Outlasta 2, ale nawet pomimo występujących tutaj paranormalnych zjawisk ani razu nie poczułem przysłowiowych ciarek na plecach. Już bardziej straszny wydał mi się pod tym względem Observer.
Kolejną wadę stanowi długość produkcji – całość historii podzielono na pięć jak się okazało stosunkowo krótkich rozdziałów. Generalnie ukończenie całości zajęło mi paręnaście godzin.
Myślenie nie boli
Nieco lepiej przedstawia się sytuacja z dostępnymi w grze zagadkami. Choć nie jest to zdecydowanie poziom największych przygodówkowych legend, to trzeba przyznać, iż twórcy stanęli w jakimś stopniu na wysokości zadania. Musimy kultywować nie tylko typowe dla gatunku zbieranie wszystkiego co znajdzie się pod naszymi nogami, ale także w miarę logicznie łączyć fakty niezbędne do rozwiązania danej zagadki (pomocne okazują się tutaj też interaktywne wizje głównego bohatera).
Oprawa graficzna prezentuje jeden z najwyższych poziomów jaki widziałem w ostatnich latach w dość sporej liczbie produktów point&click. O ile do większości detali po prostu nie można się przyczepić, tak sama jakość animacji postaci wygląda bardzo sztucznie, a momentami wręcz komicznie i pozostawia wiele do życzenia.
Z pewnością na plus należy zaliczyć fakt wiernego odwzorowania klimatu mroku względem zaserwowanej dość ponurej opowieści poruszającej temary bardzo paranormalne.
Słodko gorzki comeback
Prawdę powiedziawszy od nowego Black Mirror wyczekiwałem nieco więcej niż finalnie otrzymałem. Przede wszystkim historia nie spowodowała uczucia ciarków na mych plecach (może pod tym względem się zwyczajnie przeliczyłem), a dodatkowo jest stosunkowo krótka.
Dla zagorzałych fanów serii pozycja wydaje się być nader obowiązkowa zaś dla pozostałych malkonentów gatunku przygodówek raczej miła ciekawostka do ogrania w odległej przyszłości.
0 Komentarzy