ABZU - Recenzje

01
Cascad

Zanurzenie się głęboko w oceanie musi być przeżyciem po którym świat zmienia perspektywę. A gdy poza samą wodą otoczy nas cudowna rafa koralowa, setki zwierząt, ryby, koniki morskie i żółwie wtedy doświadczenia będą jeszcze mocniejsze. Jeżeli do tej scenerii dodamy przepiękną grę świateł oraz muzykę, otrzymamy baśniowy pejzaż – i właśnie z takich widokówek składa się Abzu.

 

Nie będę was czarował i zacznę od tego, że mamy do czynienia z grą absolutnie wybitną pod względem projektu świata. Zwiedzane przez nas głębiny zawstydzają największe cuda natury przy pomocy całkowicie nierealnych, ale jakże efektownych zabaw światłem, zmianą barw i gęstniejącą wokół nas fauną. Studio Giant Squid dołożyło wszelkich starań do tego byśmy jak najczęściej byli otoczeni dziesiątkami (a nawet setkami) ryb, które stanowią tu... tylko i wyłącznie ozdobnik. Z technicznego punktu widzenia poruszanie się po środowisku, które ani na moment nie zamiera w miejscu jest jednak fascynujące, z artystycznego punktu widzenia zresztą też. Prosta mechanika pływania polegająca na trzymaniu jednego przycisku i sterowaniu gałką analogową jest wystarczająca, by pozwolić na zajrzenie w każdy zakamarek morskich głębin. Gdyby nie robiło się tego przyjemnie to cały wysiłek włożony w projektowanie pięknych widoków mógłby pójść na marne.

 

 

Jeżeli takie duchowe podróże z padem w ręku od zawsze was kręciły to Abzu okaże się być idealnym następcą Journey. Z kultową produkcją thatgamecompany Abzu ma zresztą wiele wspólnego bo opiera się na tym samym modelu spokojnego przemierzania świata, w którym co jakiś czas dzieją się cuda jakich ani przez chwilę gra nie stara się nam tłumaczyć. Od początku czujemy zresztą, że nie jesteśmy zwykłym nurkiem w zwykłym oceanie, a granica między magią i rzeczywistością jest tu bardzo cienka. Wiele ujęć kojarzy się zresztą ze snami – zarówno dobrymi jak i złymi...

 

Do Journey jednak trochę tu brakuje, m.in. dlatego że podwodna przygoda zbyt mocno wzoruje się na tej "pustynnej" (nawet sposób minimalnej interakcji jest niemal identyczny i towarzyszy mu podobny dźwięk), poza tym zabrakło w niej  cudownego niespodziewanego multiplayera. Na drodze swych podbojów nie trafimy na innych graczy, czego szczerze mi brakowało. Prowadzenie przez kolejne etapy przebiega też w Abzu mniej płynnie (sic) niż u wielkiego konkurenta. Przywary te nie umują zbyt wiele omawianemu tytułowi, ale wypada być ich świadomym.

 

Wielki Błękit

 

Do tej pory najbardziej nielubiane przeze mnie momenty w grach to: etapy w kanałach i etapy pod wodą. Na rozmowę o tych pierwszych nie ma tu miejsca, ale dzięki Abzu zyskałem nowe spojrzenie na te drugie – bo nareszcie ktoś stworzył dobry i intuicyjny model poruszania się w głębinach. To tym bardziej istotne, że cała gra jest wokół niego zbudowana, więc gdyby źle tu się nurkowało to sami wiecie jakby się to skończyło – wstawiamy 4/10 i zapominamy o całej historii.

 

Tylko, że o tej historii zapominać się nie chce. I chyba nawet nie powinno się. Doświadczenie jakie otrzymaliśmy ociera się o produkcje National Geographic, niosąc ze sobą możliwość złapania równego oddechu i krótkiej medytacji przed telewizorem. Sama medytacja obecna jest tu zresztą jako element gameplayowy gdyż jedną ze znajdziek schowanych na poziomach są specjalne kamienie na których możemy przysiąść i z uwagą obserwować ruchy otaczających nas stworzeń. Ku memu wielkiemu zaskoczeniu nie jest to nudne, pewnie dzięki temu że minimalistyczna formuła (po prostu pływamy) cały czas współgra z technicznymi fajerwerkami (ilość obiektów na ekranie robi wrażenie od samiutkiego początku). Kiedyś ktoś napisał, że gry to twory kultury zmieniające swych odbiorców w wirtualnych turystów – zwiedzających na własną rękę obrazy powstałe w głowach innych – Abzu bierze to sobie bardzo mocno do serca i przez te około dwie godziny dostarcza nam takiej dawki luzu jakiej dawno w „dużych indykach” nie widziano.

 

Król Zamku

 

Podstawową kwestią wydaje się być to czy za dwie godzinki poruszania się w górę i w dół wokół cyfrowych ryb warto tyle płacić? Jeżeli zastanawiacie się nad tym to raczej nie będzie to gra dla was. Jeżeli jednak chęć przeniesienia się do innego świata i przeżycia czegoś onirycznego to, to czego właśnie potrzebujecie to powinniście zaprosić Abzu na randkę. To przepiękna przygoda głęboko pod wodą, opowiedziana zupełnie inaczej niż u Juliusza Verne'a, zdecydowanie mniej awanturniczo ale bardziej magicznie.

 

Podwodny świat zawsze fascynował twórców gier – już Super Mario Bros. bawiło się tą konwencją w fantastyczny sposób, Crash Bandicoot też świetnie zaadoptował się do pływania między rybami, Tomb Raider nie byłby tą samą serią bez okazjonalnego zamoczenia Lary... wszędzie były to jednak dodatki i właściwie aż do premiery BioShocka czekaliśmy na wspaniałą technicznie i artystycznie grę pod wodą... z tym, że przecież w Rapture było sucho. Abzu jest za to tytułem, który nareszcie postawił na to, by w całości oprzeć się na zwiedzaniu otchłani oceanu i (nareszcie) udało mu się to tak jak powinno. Poważnie, twórcy wielkich produkcji powinni brać lekcje u ekipy Giant Squid i uczyć się od nich tego jak bohaterowie ich nadchodzących produkcji powinni pływać. Przede wszystkim dlatego, że malutkie Abzu podczas zabawy wcale nie wydaje się malutkie, a podczas swego finału porzuca wszelkie bariery realizmu i przypomina najlepsze tradycje wypracowane przez inne wielkie gry.

 

Poczuj świeżą bryzę

 

Przygoda bezimiennego nurka będzie dokładnie tym czym sami ją zrobicie. To od was zależy czy poczujecie się dobrze szukając kolejnego żółwia, którego można chwycić i wspólnie popływać, czy po prostu odhaczycie checkpoint po checkpoincie.

 

Co prawda wierzę, że Abzu jest grą potrafiącą wygrać z takim podejściem i urzec nawet najbardziej opornych, ale trudno mi obiecać, że dotrze w ten sposób do każdego gracza. Bo faktycznie, mimo niewielkiej długości potrafi tu być trochę nudno i trochę zbyt prosto (a już na pewno „zbyt Journey”) - nie są to jednak wady, których nie mają inne gry przygodowe. Pamiętajmy o tym wybierając się do tej podwodnej galerii niesamowitości.

 

 

Bez wielkich słów o wielkiej przygodzie, jest to doświadczenie jakie raz na jakiś czas każdy powinien sobie zaserwować. Może gdyby takich gier było więcej to mógłbym doszukać się jeszcze kilku wad, jednak obecnie naprawdę niewiele osób potrafi stworzyć coś na poziomie Abzu. Doceńmy to, bo to wysoki poziom.

 

 

 

ABZU

Ocena
8
Wasza ocena
7
Oceń grę
  • Plusy
  • Pięknie wygląda i brzmi
  • Unikalne ukazanie podwodnego świata
  • Wielki klimat małej gry
  • Mieszanie snu i jawy
  • Minusy
  • Krótka
  • Troszkę brakuje spójności w narracji
O autorze
CascadCascad
3215 22

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]