Czas na Czas Ultrona - czyli nowi Avengersi w kinach - Felieton

21
sandmann21

Od momentu obejrzenia napisów końcowych filmu JossaWhedona: Avengers i pochłonięciu wszystkich pozostałych filmów i seriali z uniwersum Marvela, tupałem nóżkami jak małe dziecko w oczekiwaniu na kontynuację największego filmu o superbohaterach. Trzy długie lata ciągnęły się niemiłosiernie ale nareszcie nadszedł czas. Jaki? CzasUltrona oczywiście.

 

Po zniszczeniu Chintauri, wysłaniu Lokiego do Asgardu, obaleniu Hydry i upadku skorumpowanego S.H.I.E.L.D., na naszej pięknej planecie zamiast pokoju zapanował paradoksalnie jeszcze większy chaos. Bez centralnej agencji, która mogłaby zapewnić bezpieczeństwo ziemi przed nieuchronnymi atakami z innych światów, ludzkość była skazana na zagładę. Na szczęście projekt „mścicieli”, z początku traktowany jako opcja awaryjna, został rozwinięty przez Iron Mana. Z nielimitowanymi zasobami gotówki oraz nieprzeciętnym intelektem, wraz z KapitanemAmeryką stanął on na czele najbardziej pojechanej i niezwykle potężnej drużyny. Niestety Tony Stark doszedł do wniosku, że nawet i im ewentualnie skończy się para, więc na spółkę z łagodniejszą wersją Hulka, doktorem Bannerem, przy pomocy kosmicznego artefaktu, tworzą sztuczną inteligencję, mająca na celu odciążenie herosów i wyręczenie ich w obowiązku chronienia ziemi w przyszłości. Niestety, jak to bywa z naukowcami i ich eksperymentami, nie wszystko poszło zgodnie z planem.

 

 

Film na „dzień dobry” uderza nas soczystym kopniakiem w twarz i już od pierwszych sekund pokazuje nam, na jaki poziom eksterminacji wrogów wzbili się Mściciele. Widać, że ekipa jest świetnie zgrana i każdy z nich umie ze sobą współpracować. To już nie jest mieszanka wybuchowa znana z pierwszej części, teraz to prawdziwa drużyna, niemalże rodzina, znająca się na wylot. Whedon ewidentnie starał się w swoim najnowszym dziele zacieśnić stosunki między postaciami i wydaje mi się, że w CzasieUltrona ta sztuka mu się udała.

Mówienia jest tu mniej niż w poprzedniej odsłonie, a gdy już bohaterowie się odzywają, to z ich ust zazwyczaj leci jakiś rozładowujący napięcie ‘dżołk’. Musze przyznać, że niektórym natężenie żartów nie przypadnie do gustu, ale uniwersum Marvela takie już po prostu jest. Tu nie ma czasu na płakanie po zabitych rodzicach, czy tam ukochanej dziewczynie - nie zawrócisz kijem Wisły, więc po co się rozdrabniać? Nie oznacza to oczywiście, że demony przeszłości nie dopadają naszych bohaterów, bo i to ma tutaj miejsce, lecz wątki te nie są na siłę mroczne i nie dominują filmu. Reżyser zgrabnie zbalansował powagę oraz elementy humorystyczne.

Sam Ultron jest w moim mniemaniu świetny. Bardzo podoba mi się, jego osobowość, przypominająca nieco zbuntowanego nastolatka, któremu wydaje się, że zjadł wszystkie rozumy. W jego postawie i dowcipkowaniu przypomina także swojego ojca – Tonego Starka. Nasz robot więc równie czesto rzuci żartem, co pozbawi kogoś życia. Niestety mam wrażenie, iż tak poprowadzony charakter postaci sprawi, że Ultrona będzie się albo kochać albo nienawidzić.

 

 

 

Czas Ultorna posiada także jedną z najlepiej dobranych obsad w historii kina. Tu po prostu wszystko „kliknęło”, ale nie ma co się temu zbytnio dziwić. Wszak każdy z aktorów po pierdyliardzie filmów o superherosach, już odpowiednio opanował i oswoił się ze swoją postacią. DowneyJr to  urodzony IronMan, nie wyobrażam sobie innego Kapitana niż tego w wykonaniu Evansa, a wisienką na torcie jest perfekcyjny Hemsworth w roli niemogącego do końca odnaleźć się na Ziemi półboga. Nowy narybek też spisuje się nieźle, aczkolwiek trudno dogłębnie ocenić Spadera w roli Ultrona. No ale głosem też trzeba umieć zagrać o czym najlepiej wie Vin „I am Groot” Diesel.

O oprawie wizualnej nie ma się za dużo rozpisywać, bo to po prostu trzeba zobaczyć. I nie chodzi mi nawet o rozmach i pieczołowitość efektów specjalnych, ale o ich perfekcyjny montaż. W odróżnieniu od takich Transformerów, w CzasieUltrona naprawdę widać, kto, kogo, czym i po czym okłada. Szczególnie efektowne jest bezwątpienia starcie Hulka z Iron Manem. W moim osobistym rankingu ulubionych scen walki, to starcie zdecydowanie wbija się na podium.

 

 

 

Gdybym miał się doczepić do czegokolwiek, to chyba do zbyt pośpiesznego potraktowania niektórych wątków. Krążą pogłoski, że w trakcie post produkcji na podłodze wylądował spory kawałek nakręconego materiału i w filmie jest parę momentów gdzie to widać. Nie są to jakieś rażące cięcia, ale gdyby dodać choćby 10 minut wyciętych scen do gotowego produktu, to nie wydaje mi się, aby odbiło się to na dyskomforcie oglądających, a jednocześnie scenariusz byłby pełniejszy.

 

 

 

Drugim małym zgrzytem, jaki dostrzegłem, to sposób w jaki odbiorą film osoby niezaznajomione z historią naszych herosów. Wszak cała siła marvelowskiego uniwersum tkwi przede wszystkim na silnym powiązaniu z innymi produkcjami studia. Mając na ekranie taką ilość bohaterów, jaką posiada Czas Ultrona trzeba liczyć się z tym, że scenarzyści nie będą nam tłumaczyć dlaczego ten duży zielony jest taki silny i dlaczego ten z młotkiem lata. Zwyczajnie, jako dzieło osobne, Czas Ultrona, jest dość niezrozumiały. Ludzie, którzy nie widzieli poprzednich filmów mogą więc nie skumać części dowcipów i pobudek, jakie kierują Mścicielami. Z drugiej strony, kto przy zdrowych zmysłach idzie na druga część filmu nie znając poprzednika. To trochę tak jakby Władcę Pierścieni: Powrót Króla traktować jako osobny film a nie kontynuację historii, którą przecież jest.

 

Gdybym mógł fonetycznie zapisać dudniący od czwartku w mojej głowie motyw muzyczny Avengersów, tak żeby nie wyglądało to głupio, to chętnie bym to zrobił, ale obawiam się, że wyszłoby coś w stylu: tu tu tu tuuuu, tuuuu, tu tuu, tuu tuu tuuu tuu tu tuuuu.  

Avengers: Czas Ultrona to kawał naprawdę solidnego kina. Dla każdego fana komiksów to oczywiście pozycja obowiązkowa, ale reszta motłochu też będzie się dobrze bawić, o ile oczywiście nie będą co 10 minut zadawać pytań kto jest właśnie na ekranie i dlaczego.

Na koniec polecam obejrzeć pierwszy, i moim zdaniem najlepszy, trailer nowych Avengersów:

 

O autorze
sandmann21sandmann21
67 7

Fan komiksów, kinematografii i gier, w które gra odkąd pamięta. Pykał praktycznie na każdej platformie od SNES, poprzez PSOne, na PC kończąc. Obecnie zamienił myszkę i klawiaturę na pada od PS3 i z dumą nazywa się konsolowcem.

2 Komentarze

Pershing 8 lat temu

Ogólnie muzyke tego typu to ja uwielbiam a ta dodatkowo kojarzy mi się z grą Mass Effect.

0 Odpowiedz
sandmann21 8 lat temu

Tą z trailera czy ta co "zanuciłem" w końcówce tekstu :-)

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]