Na E3 w 2009 roku Sony zaprezentował nową grę The Last Guardian (wtedy jeszcze docelowo wyłącznie na PS3), którego produkcją zajmował się Fumito Ueda – projektant takich tytułów jak Shadow of the Colossus czy Ico - i od tego czasu pojawiało się mało wiadomości dotyczących gry, które miałyby wskazywać na jakiekolwiek intensywne prace nad nią. W międzyczasie zdążyło wyjść PS4 i twórcy musieli pójść z duchem czasu – zapadła decyzja o przeniesieniu się na konsolę nowszej generacji, co wiązało się nie tylko z polepszeniem jakości, ale także zaczynaniem wielu rzeczy od nowa. Fani z niecierpliwością czekają na kolejny trailer do gry, jako że w 2015 roku nastąpił czas odrodzenia się z popiołów The Last Guardian i twórcy zabrali się ostro do pracy. Czy efekty tejże pracy będzie można podziwiać na E3 w tym roku? Czas pokaże.
W The Last Guardian jednym z najbardziej rzucających się w oczy rzeczy jest oprawa graficzna i dźwiękowa. Wpływy wschodnie są widoczne na każdy kroku - i tu trzeba przyznać , że wielkie brawa należą się japońskim studiom, które wzięły się za produkcję gry. Wystarczy spojrzeć na naszego zwierzęcego towarzysza, by zobaczyć cechy, które determinują jego pochodzenie. Kurze nóżki czy pokryte piórami ciało? Czemu nie! Psowaty wygląd? Jak najbardziej! W Japonii istnieje bardzo dużo zwierzęcych hybryd, które mają różne zamiary względem ludzi. Niektóre to miłe duszki, pomagające im, inne natomiast to złośliwe chochliki przynoszące nieszczęścia. Okazowi z gry najbliżej jest prawdopodobnie do Komainu, czyli strażnikom pilnujących wejść do świątyń i chroniących ich przed złymi duchami. Teoria ta pokrywa się bardzo dobrze z mapą, która na razie ujrzały światło dzienne, gdyż jest to nic innego jak przypuszczalnie opuszczona świątynia.
The Last Guardian z założenia jest grą typu singleplayer, a pomocną „łapę” wyciąga do nas tytułowy ostatni Strażnik. Rozgrywka działa na zasadzie rozwiązywania zagadek i znajdowania nowych sposobów przedostania się w głąb mapy. Trico, bo tak ma na imię wielki stwór, pomaga przesuwać przedmioty i dostawać się w - na pierwszy rzut oka - niedostępne dla gracza miejsca.
Wszystko wygląda przepięknie. Co prawda nadal pewne rzeczy wymagają korekty, ale do czasu premiery twórcy zdążą dopracować pewne niedoskonałości. Powracając jednak do dobrych stron… dynamika piór Trico, animacje chociażby chodu, typowych zachowań oraz takie detale jak poruszana przez wiatr trawa, pyłki unoszące się w powietrzu czy kurz wzbijający się gdy w coś uderzymy, sprawia, że gra wydaje się jednocześnie bardzo realistyczna, ale także bajkowa.
Według niektórych nad tą grą ciąży klątwa – w końcu co chwilę była przerabiana, porzucana czy zaczynana od nowa. Miejmy nadzieję, że tym razem twórcy dadzą nam grę nie tylko dokończoną, ale także taką, która sprosta oczekiwaniom jakie postawili jej gracze.
W ramach przypomnienia trailer z zeszłorocznego E3:
1 Komentarz
Historia tej gry zaczęła się od Project Trico, pod tym roboczym tytułem została zaprezentowana w 2009 roku kilkanaście dni przed E3 https://www.youtube.com/watch?v=xF3fED8EXl4&eurl=http%3A%2F%2Fwww.computerandvideogames.com%2Farticle.php%3Fid%3D215361&feature=player_embedded
Co może też ważne i "zaginęło" po latach, Shuhei Yoshida szef SCE potwierdził że gra powstaje od blisko 4 lat (od2005 roku). Jest też w tekście pewna nieścisłość, bo przeniesienie tego tytułu na PS4 było konsekwencją napotkania problemów technologicznych i ograniczeń architekturą PS3 przez programistów Team Ico.