Rozwrzeszczany kwiat narodu, czyli krótko o dzieciach w grach - Publicystyka

90
chinemantis

Kilka dni temu na łamach naszego portalu pojawił się niezwykły, moralizatorski niczym kazania księdza Natanka news związany z pewnym chińskim mężczyzną w średnim wieku, który swoją przygodę uzależnionego od gier komputerowych nieudacznika postanowił zakończyć „zapominając” nakarmić dziecko i wynosząc jego lekko sfermentowane, miesięczne szczątki w ogromnej, śmierdzącej torbie (która momentalnie wzbudziła dziwaczne podejrzenia sąsiadów oraz ogromne rozżalenie marnotrawstwem właścicieli pewnej słynnej restauracji podającej zupkę przedłużającą witalność seksualną).

Jako fanka czarnego niczym d*pa szatana humoru, wyczuwałam niesamowity komizm tej sytuacji. Zapewne wielu z Was zastanawiało się, czy nasz zasłużony dla licznej grupy sp***dolin życiowych mężczyzna, sprzątając małego trupka dokładnie sprawdził, czy ograbił go z wszystkich itemków. Niestety, w grach nie tak jak w życiu – zabicie biegającego po ulicach bachorka graniczy zwykle z cudem – i zainstalowaniem odpowiednich modów.

Zabierając się za ten, jakże wzruszający artykuł, miałam zamiar opisać głęboki weltschmertz spowodowany tym właśnie faktem. Cóż, zapewne nie jestem jedynym osobnikiem, którego krew zalewa, gdy z okazji wiosny na ulice wychodzą hordy rozwrzeszczanych dzieciaków, które nie dość, że głośne, to jeszcze niekulturalne są. Podczas gdy moja nienawiść do małych potworków zaczynała osiągać stan krytyczny, coraz bardziej dochodziło do mnie to, że przez niezwykłą częstość sytuacji, w których ja oraz na wieczność skazany na mnie męski osobnik, z którym nie raz dzieliłam łzy prawdy podczas rozmów o „Władcy much” czy oglądaniu „Funny games”, zamknięci w swoistej dziecioszczelnej klatce Faradaya, pierwsze godziny z TESami czy innymi Witcherami okraszaliśmy uroczym „k***a, dlaczego tu, k***a, nie można zabić tych, k***a, pi***olonych, kręcących się pod nogami potworków”, stwierdziłam, że z pewnością podobne akty można dostrzec w każdym domu (może z małymi, kulturalnymi wyjątkami, które twierdzą, że zabijanie dzieci jest nieetyczne, bezcelowe lub konieczne dla poprawności politycznej gry, w której nie powinniśmy oszczędzać kogoś z uwagi na wiek).

Właśnie dlatego, z okazji nagłego zmartwychwstania we mnie miłosierdzia (oraz przyjemnej obserwacji aktu wylewania brudnej wody na samochód wrednej, starej sąsiadki przez jakieś małomiasteczkowe bachorki) postanowiłam zawieść osoby, które podobnie jak ja twierdzą, że apokalipsa dzieci byłaby gorsza NAWET od apokalipsy zombie (o tej biblijnej już nie wspominając) i skupić się na grach, w których przyszły kwiat wirtualnych światków odgrywa jakąś ciekawą rolę.

 

Kiczowaty chłopiec z Mass Effecta w Metrze

Zacznijmy nieco kiczowato (a jakże k***a zacząć pisząc o dzieciach?). Pamiętacie wielki BOOOOM na ostatnią część trylogii Mass Effecta? Tak więc, na samym początku Shepard walczy sobie spokojnie z atakiem Żniwiarzy, gdy znienacka pojawia się – naprawdę nie wiem skąd – około dziesięcioletni chłopiec. Nasz heroiczny niczym hollywoodzki żołnierz komandor oczywiście postanawia pomóc małolatowi, co oczywiście nie udaje się z uwagi na nagłe rozp***rzenie miejsca ewakuacji. Od tego momentu, cokolwiek zrobi, kogokolwiek nie uratuje, z kimkolwiek się nie prześpi, tak jedynym snem, który namiętnie będzie go nawiedzać stanie się dziwaczny sen o wybuchowym chłopcu. I tak oto przeżywamy kolejne chwile w towarzystwie dziwnej mary, aż do samego spotkania z Katalizatorem, który o dziwo, niczym urocza dama suknię z płatków złota na bal przywdziewa postać owego dziecka.

Mass Effect 3

Nieco mniej kiczowate jest dziecko-Cień, które możemy spotkać w Metrze: Last Light (swoją drogą – czy ktoś czytał pozycje książkowe? Głuchowski od... cholera, kilku lat kusi mnie z półek księgarnianych, jednak zawsze, jakimś dziwnym trafem decyduję się na coś innego). Smarkacz, nie dość, że jest jedynym ocalałym Cieniem ale również mrocznym, niedorozwiniętym mutantem.

 

Dziecięca rozpacz rodzicielska

Heavy Rain jest może kompilacją mało ambitnej gry i wciągającego, choć ciągnącego się jak flaki z olejem filmu, a produkcja Quantic Dream ogranicza nieco bezpośrednią konfrontację naszych bohaterów z dziećmi. Jednak istnienie małoletnich jest nieodłączną częścią fabuły związanej z... Zabójcą z Origami, odpowiedzialnego za śmierć wielu niewinnych stworzonek. Szczególną uwagę warto zwrócić na postać Ethana Marsa, człowieka, którego życie zawaliło się właśnie przez dzieci. Punktem zwrotnym w życiu młodego architekta stało się bowiem zgubienie jednego z dwóch synów, a w efekcie jego śmierć w wypadku samochodowym. Zwykle, rodzic w takim momencie zaczyna pilnować drugiego dziecka jak oka w głowie...jednak, w przypadku Marsa nieszczęścia musiały chodzić parami – pozostałe przy życiu dziecko porwał przez fana orchidei.

Swoją drogą, w wielu grach mogliśmy zauważyć to, że dzieci są nieodłączną częścią życia wielu rodziców. W Silent Hill wcieliliśmy się w ojca poszukującego swoją siedmioletnią, zagubioną w obcym mieście córeczkę.W popularnej grze indie Shelter ukrywaliśmy nasze borsucze dzieci przed wygłodniałym jastrzębiem. Podczas każdej rozgrywki wielokrotnie mogliśmy zrozumieć rodzicielską nadopiekuńczość i dbanie o dobro swoich pociech.

 

Dzieci idealne?

Dzieci dzieciom nierówne. Jedną z najciekawszych form małolatów, przypominającą nieco laleczki Chuckie stanowią najbrzydsze dziewczynki gamingowego świata – Bioshockowe Little Sisters.

Siostrzyczki są małymi, uroczymi mutantami, zaprogramowanymi na odzyskiwanie ADAM’u ze zwłok zdobiących podwodne miasteczko - substancja, która jest silnie mutagenna i niebezpieczna dla zwykłych, szarych śmiertelników, dodaje niewiniątkom wytrzymałości oraz przyspiesza gojenie ran. Dziewczynki są niesamowitymi potworkami, które poza swoją zwykłą dla dzieci obrzydliwością, charakteryzują się niesamowitą odpornością na uszkodzenia, wiecznym byciem na haju oraz towarzystwem swojego Wielkiego Ojca, który bardzo chętnie wykręci rękę każdemu, kto zrobi krzywdę jego córeczkom. W dodatku, nie są zbyt wybredne- problem prezentów urodzinowych z pewnością rozwiązałby miś wypełniony ADAM'em.

Po drugiej stronie barykady postawiłabym przykład niezwykle niekulturalnych dzieci, których pomimo najgłębszych chęci trudno nie pokochać. W South Park:Kijek Prawdy, która swoją polską premierę miała całkiem niedawno, możemy wcielić się w dzieciaka, który dopiero wprowadził się do miasteczka i szuka przyjaciół. Oczywiście, od samego początku przemawia przez niego masochistyczna podświadomość- swoją przygodę z wiecznymi ośmiolatkami zaczyna od dołączenia do drużyny Cartmana i wzięcia udziału w LARPie przeciwko drużynie Stana, Kyle’a i gothów. Cóż, gdybym miała pewność, że większość ośmiolatków będzie namietnie bawić się w roznegliżowanych cosplayerów, a jakakolwiek grupa dzieci będzie miała do zaoferowania rozrywkę na poziomie, z pewnością przyjęłabym posadę zamkniętej w domu kury rozpłodowej.

 

Co jest lepsze – dzieci czy koty?

Z uwagi na wielkie świątecznie obżarstwo mam ogromny problem ze sformułowaniem kilku pięknych zdań podsumowujących temat dzieci w grach. I właśnie dlatego swoją wypowiedź zakończę filmikiem przedstawiającym dlaczego na dzieci decydują się ludzie, którzy nie mogą mieć kotów.

O autorze
chinemantischinemantis
60 14

Graczka traktująca swoje pecetowe seanse jako zmyślny substytut koktajlu z czarnego prochu, psylocybiny i tęczowego lukru. Boi się tulipanów, nie cierpi pająków i żyje w swoim własnym science-fiction.

9 Komentarzy

awatar
Yoggy (gość) 8 lat temu

Czy to, że nie mogę zabijać dzieci w grach mnie drażni? Tak! Bo dlaczego skoro jest seks, narkotyki i przemoc dzieci są nietykalne? Natomiast, jeżeli chodzi o dzieci i koty to mam jedno i drugie, jak również psa i zaręczam, że chociaż kot był pierwszy, to jest moim najmniej ulubionym członkiem rodziny...

0 Odpowiedz
Serwacy 10 lat temu

Mi najbardziej przypadły do gustu sierotki w Painkillerze i Dzieci Kukurydzy Stephena Kinga. Przy nich nie musisz sie martwic ze im zrobisz krzywdę w czasie zabawy. :-)

0 Odpowiedz
chinemantis 10 lat temu

Dzieci Kukurydzy kojarzą mi się z dziećmi z "Czy zabiłbyś dziecko" ^^

1 Odpowiedz
Zombie Grinder 9 lat temu

Nie wiedziałem, że ktoś jeszcze pamięta ten hiszpański klasyk :o

1 Odpowiedz
fafik001 9 lat temu

Little Sisters z Bioshocka są z.......e

0 Odpowiedz
Tomash49 10 lat temu

Bardzo fajny tekst:p Autorka ma bardzo podobne podejscie do niektórych spraw, co ja;p

0 Odpowiedz
chinemantis 10 lat temu

Chodzi o nienawiść do dziecięcego hałasu czy uwielbienie niewinnych mutantów?

0 Odpowiedz
Tomash49 9 lat temu

Jedno i drugie ;__;

1 Odpowiedz
Unipop 10 lat temu

Świetny artykuł :)

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]