Take-Two nie spodziewa się masowej rezygnacji z wysokobudżetowego gamingu. Tradycyjni wydawcy pełnią bardzo ważną rolę. Segment indie nigdy nie wypełni standardu 'AAA' we właściwy sposób. Do wszystkiego potrzeba odpowiedniego potencjału kadrowego. Czasy, w których najlepsze interaktywne doznania powstawały w garażach, już bezpowrotnie minęły. Dziś najlepsze gry uznajemy za skomplikowane (kosztowne również) przedsięwzięcia. Gdzie 100 ludzi pracuje nieprzerwanie przez 2-3 lata nad jednym tytułem.
T2 cieszy się, że obecna generacja konsol nie rozpoczęła się od mocnej rywalizacji. W takich warunkach programiści mogą spokojnie przeanalizować swoje projekty. Dodatkowo będą to projekty, jakie łatwiej wyróżnią się na tle (skromniejszej) konkurencji. Natłok gier negatywnie wpływa także na portfele konsumentów.
Cóż, nie da się ukryć, że produkcje przeznaczone dla masowego odbiorcy potrzebują wielomilionowego budżetu i odpowiedniego zaplecza marketingowego. Tradycyjni wydawcy przetrwają, ale stworzą grupę składającą się z nielicznych podmiotów. W branży pozostaną tylko najsilniejsi – ci, którzy nie upadną nawet po 3-4 nietrafionych inwestycjach. Firmy potrafiące przezwyciężyć problem nierentowności (wyciąganie wniosków z pomyłek THQ).
Mówi się, że segment indie to tylko owoc pewnej mody. Mody, jaka kiedyś przeminie. Chyba wszystko zależy od ludzi, jacy budują ruch niezależnego dewelopingu. Czy starczy im sił na pogoń za kreatywnością i ciekawymi pomysłami? Odpowiedź na to pytanie mogą przynieś nam już kolejne miesiące.
Źródło GamesIndustry
0 Komentarzy