To, że GTA V w wersji na nową generację ma tryb FPP wiemy od dłuższego czasu. To, że gra ma tak rozbudowany świat, że na rogach ulic stoją prostytutki też. Tajemnicą nie jest też, to że jak się w GTA podjedzie po taką panią, a potem ją zabije to odzyskuje się pieniądze wydane na stosunek.
Łącząc to z nierządem, podpinając pod mizoginię i podlewając sosem frustracji wychodzi na to, że dla przeciwników gier Grand Theft Auto to cel idealny. Temat wydaje się tak bardzo chwytliwy, że nawet „nasz” pudelek zdecydował się po niego sięgnąć i wstawić między zdjęcia Kardashianów i przefarbowanych gwiazd muzyki pop:
Cieszmy się zatem bo gry weszły do polskiego mainstreamu, a że taką drogą? To już chyba nieważne w dzisiejszych czasach.
I nawet jeśli nieco mnie martwi sprowadzenie gigantycznej produkcji oferującej dziesiątki aktywności i fabułę kręcącą się wokół trzech głównych bohaterów, do pewnego detalu, którym nikt się nie przejmuje (naprawdę, takie coś było sensacją po premierze GTA III w 2001 roku – tylko, że wtedy nie było pudelka…) to dalej nic to nie zmienia. Gracze będą za bardzo zajęci graniem na takie „zabawy”, a wiecznie oburzeni za bardzo lubią się oburzać, by to zrozumieć.
0 Komentarzy