Super Smash Bros. to ewidentnie jedna z najgorętszych premier tegorocznej jesieni — i nie mam tu na myśli wyłącznie konsol Nintendo, ale wszelkich platform w ogóle. Smasher z bohaterami Nintendo to seria z tradycjami, której korzenie sięgają 1999 roku, gdzie zadebiutowała na Nintendo 64. Najświeższa odsłona, jak każda kolejna zresztą, jest jeszcze bardziej rozbudowana i dopieszczona. A oprócz tego to pierwsza bijatyka z bohaterami Ninny, która wydana zostanie na konsolę stacjonarną i przenośną.
W demie dostaliśmy cztery grywalne postaci i jedną mapę. Mało? Myślę, że po pierwszej rundzie sami dojdziecie do wniosku, że na początek zapoznawania się z tym systemem będzie w sam raz. Bowiem mimo, że całość zamyka się raptem w kilku przyciskach, będzie nad czym popracować, aby poznać wszystkie tamtejsze chwyty i sztuczki. Warto już zacząć ćwiczyć, bo kiedy tylko gra trafi na sklepowe półki (u nas, przypominam, nastąpi to 3 października), walka rozpęta się na dobre. A fajnie byłoby mieć już wówczas kilka asów w rękawie, choćby najłatwiejszym do opanowania na starcie Mario.
Jeżeli nie udało wam się zdobyć kodu w zeszłym tygodniu, to teraz absolutnie nie powinniście przejść obok dema obojętnie. To wyjątkowo gorąca gra, o której jeszcze długo będzie się mówić. Posiadaczy starszych, mniejszych, modeli 3DSów ostrzegam tylko, że gra na tamtejszych niewielkich ekranach może okazać się problematyczną — szczególnie, kiedy kamera będzie pokazywać większy obszar mapy. Z tegoż powodu sam bardziej skłaniam się ku wersji gry na Wii U, ale przyznaję bez bicia, że od dema nie potrafię się oderwać...
1 Komentarz
Gram od trzech dni na klasycznym 3DSie po kilka godzin dziennie i jeszcze nie oślepłem, więc chyba nie jest tak źle :)