• Strona główna
  • Powieść graficzna - gra o tron, czyli komiks tylko dla niektórych

Powieść graficzna - Gra o Tron, czyli komiks tylko dla niektórych - Wrażenia

02
GeneticsD

Po tym kiedy internety nieco ucichły serialową wersją Gry o Tron, postanowiłem się sam przekonać, czy seria książek faktycznie jest taka dobra jak się o niej mówi i jakkolwiek utknąłem gdzieś w powieści, tak stwierdziłem, że może komiks przekona mnie do poznania historii rodu Starków. Komiks, a właściwie powieść graficzna, prezentuje się całkiem nieźle na tle opowiadanej przygody, a także innych obrazków z dymkami. Ma jednak swoje wady, o których nie zapomnę.

 

A więc pierwsza część powieści graficznej zaczyna się oczywiście od pierwszych stron Gry o Tron, kiedy to poznajemy zagrożenie umacniające się na północy. Poznajemy trzech czarnych braci, którzy tropią mroźne istoty z północy, a następnie zostajemy przerzuceni do historii rodu Starków. Podobnie więc jak i książka, komiks często przeskakuje pomiędzy różnymi sytuacjami, które dzieją się w mniej więcej podobnym czasie, ale z innymi bohaterami oraz w innych miejscach. Nikogo to nie dziwi, jednakże w mojej opinii średnio się to spisuje w komiksie, gdyż z natury nie jest on bardzo opisowy, co sprawia, że nie ma wystarczającego pola manewru takiego by osoba, która spotyka się z uniwersum Martina po raz pierwszy w komiksie, nie poczuła się zagubiona. Sam odnotowałem, że brakuje tutaj wiele „z zaplecza”. Brak opisów faktycznie odbił się mocno na jakości powieści graficznej. Teraz dopiero zrozumiałem jak wiele one znaczą w oryginalnej powieści. Nigdy nie oglądałem jednak serialu (za duży hype na to) i nie wiem, czy tam w jakiś sposób specjaliści od scenariusza sobie z tym poradzili. W każdym razie w komiksie nie za bardzo to wyszło. Można się poczuć zagubionym.

 

 

Wszystko to jest również nieco dodatkowo zagmatwane przez brak wyraźnej, „grubej kreski” pomiędzy historiami różnych bohaterów. Jedno okienko mówi o Daenerys, a kolejne już o Jonie Snow. Przydałaby się jakaś strona z imieniem bohatera, którego losy teraz poznamy. Niby taki drobny szczegół, a jednak przeszkadza nieco w odbiorze, rzuca w nas garścią chaosu i sprawia, że właściwie ciężko jest nam podzielić sobie komiks na kilka podejść. Rzecz warta poprawienia, ale i łatwa do wykonania.

 

Skoro jesteśmy już przy bardziej „technicznych” rzeczach, omówmy sobie wykonanie egzemplarza. Okładka jest miękka przez co ciągle obawiałem się, że ją zepsuję (co było by niedopuszczalne dla geeka). Grafika na niej jest dość adekwatna i symboliczna przez co wydaje się nieprzesadzona. Użycie trzech głównych kolorów zaowocowało, bo jak wiadomo „Less is more.”. Kartki w środku prezentują się już dużo lepiej. Są grube, w miarę twarde. To naprawdę ogromny plus. Nie chciałbym się z tym obchodzić jak z jajkiem i chyba wykonawcy to rozumieli. Zaletą jest również czarne wypełnienie pola pomiędzy okienkami. Czerń idealnie podkreśla, nie narzuca się, nie razi w oczy. Kilkukrotnie czerń zamienia się w jakiś jaśniejszy kolor, ale z reguły jest to umotywowane faktem, że akurat dziejące się sytuacją trwają w półmroku. Jak najbardziej uzasadnione podejście. Martwi mnie jednak samo zespolenie kartek. Są one zszyte w grupach, a następnie sklejone, co daje się niejednokrotnie usłyszeć poprzez dźwięk wydawany przez nowo otwieraną stronicę. W wielu miejscach również zszycie kartek psuje je same i uzyskujemy efekt podartego papieru, który obniża wartość estetyczną dość mocno (na czarnym tle bardzo widać).

 

Co do stylu graficznego artysty to nie ma się do czego za bardzo doczepić. Sceny są świetnie narysowane, a także wypełnione żywymi kolorami, co mocno urozmaica komiks. Wszystkie miejsca, każdy oręż, zbroję, ubranie, czy widoczek wykonano z największą pieczołowitością. I chociaż inspiracją do ich stworzenia był raczej serial, rysownik zasługuje na swoje miano. Chciałbym się jednak przyczepić do wykonania twarzy młodych mężczyzn. Dla mnie, każda z nich wyglądała praktycznie tak samo oraz zbyt kobieco. Jeżeli mamy do czenienia z dorosłymi mężami stanu mamy do czynienia z ostrymi rysami twarzy i głównym atutem, brodą. W przypadku młodych facetów coś się popsuło i wyglądają mocno zniewieściale. No i Tyrion. On wygląda nieco śmiesznie oraz dziwacznie, ale to chyba dobrze.

 

 

Ostatnim zarzutem wobec tej powieści graficznej jest jego długość. Rozumiem, że komiksy długie nie są, ale poprowadzenie wątku w pierwszym tomie do wydarzeń, które mają miejsce może w 1/5 oryginalnej książki to dla mnie jakaś kpina. Jeżeli tak dalej pójdzie to Martin szybciej skończy pisać ostatnią powieść ze swojej serii niż my doczłapiemy się do 1/3 całej historii rodu Starków w komiksach. Trochę mnie to boli, ale cóż mogę zrobić.

 

Podsumowując, powieść graficzna Gry o Tron jest, według mnie, przeznaczona wyłącznie dla osób, które przeczytały już pierwsze rozdziały oryginalnej powieści. W innym wypadku zgubicie się, a historia przyniesie sporo niedomówień. Komiks można traktować jako uzupełnienie do książki. Czegoś w rodzaju wizualizacji niektórych wydarzeń, a nie jako fundament. Historia jest zbyt trudna, zbyt zawiła, by wytłumaczyć ją dokładnie w kilku dymkach na stronie. Pomimo to całość prezentuje się dość okazale. Grafika, wykonanie stronic, naprawdę dają radę. A więc ujmując wszystko w całość, jest to świetna adaptacja przeznaczona tylko dla osób, które przeszły już przez pierwszą część Pieśni Lodu i Ognia.

O autorze
GeneticsDGeneticsD
230 0

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]