Watch Dogs - Recenzje

10
Bartosz "Królik" Królikowski

Historia ta miała swój początek dwa lata temu, w wielkim mieście Los Angeles. Wtedy to podczas targów E3 pewne francuskie studio zaprezentowało swój długo skrywany projekt, który to miał powalić na kolana wielu graczy na całym świecie. Projekt ten miał być rewolucją, czymś nowym, czymś co zmieni oblicze gier na bardzo długo. Ostatni rozdział tej historii miał mieć swą premierę w listopadzie 2013 roku, ale komuś było za mało dramaturgii i w efekcie przetrzymał nas, aż do dnia 27 maja 2014 roku. Czy się opłacało?

Watch Dogs jest grą bardzo dobrą, a nawet powiedziałbym, że bardzo dobrą z plusem. Owszem, nie wygląda tak jak miała wyglądać i zapowiadanej wielkiej rewolucji tutaj nie widać. Jednak dla kogoś kto niemalże od pierwszych sekund trailera z 2012 zakochał się w tym tytule i wyglądał daty premiery, jak małe dziecko wypatruje gwiazdora – jest to produkt, który daje mnóstwo zabawy. Ale po kolei.


Fabuła miodzio

W Watch Dogs wcielamy się w Aidena Pearce`a, hakera, o którym wiemy tyle, że zajmował się okradaniem kont bankowych oraz wykradaniem na zlecenie danych z dobrze chronionych dysków. W pewnym momencie swojej przestępczej kariery uderzył jednak w nie tę osobę, co trzeba w wyniku czego został wydany na niego wyrok. W zamachu na jego życie, jak to zazwyczaj bywa, zamiast naszego bohatera, zginęła jego siostrzenica. Co z kolei stało się przyczynkiem do tego by Aiden chciał zrobić kuku mordercy, jego zwierzchnikom i wszystkim na literę „m”. Ot kolejna hollywoodzka historia o rodzinnej miłości, napadach i zdradzie. Paradoksalnie zdaje to tutaj egzamin. Co ciekawe, stworzone przez scenarzystów charaktery „posiadają głębię”, w zasadzie przez cały czas towarzyszyła mi refleksja czy to, co moja postać robi w świecie gry jest dobre czy złe i czy napotkana osoba jest bohaterem pozytywnym czy wręcz przeciwnie. Jest zagwozdka, jest zabawa jak zwykł głosić w memach Paulo Coehlo. 

Watch DOgs

Gameplay jako mocna strona, ale...

Sterowanie (przynajmniej w wersji konsolowej) jest bardzo intuicyjne i bezproblemowe. W zasadzie nie zdarza się sytuacja z cyklu „co ja, motyla noga, mam teraz wcisnąć?!”. Miasto tętni życiem dzięki zabieganym mieszkańcom oraz dodatkowym aktywnościom, jak gra w jednorękiego bandytę, szachy, albo konkurs kto więcej wypije w pobliskim barze. Króliki, co prawda, alkoholu na ogół nie przyswajają, ale i tak jest fajnie.

Przemierzane przez nas tereny wręcz kipią ciekawymi misjami pobocznymi. Osobiście bardzo przypadły mi do gustu zadania polegające na powstrzymaniu przestępstw ulicznych, bo lubię czynić dobro. Ale i typowe dla tego typu gier kradzieże samochodów na zlecenie czy powstrzymanie przewożącego „coś” sprawiają ogromną frajdę. Ciekawie zrealizowanym aspektem jest także to, co zapowiadane było jako rewolucja w grach, czyli kontrolowanie systemów miejskich i wykorzystywanie ich jako pułapki. Gdy po kilku godzinach zabawy zna się z grubsza miasto, bardzo precyzyjnie można opracowywać drogi ucieczki przed pościgami, tak by wplątać naszych przeciwników w jak największą liczbę świateł, blokad i mostów starowanych przez system CTOS, czyli niejako także przez naszego bohatera. Jak dotąd wszystko fajnie i pięknie, ale… gdzie tu jest haczyk? Już odpowiadam – lubicie kino Jima Jarmusha? Dynamika akcji jest tutaj na podobnym poziomie, co do tego tytułu pasuje mnie więcej tak, jak Bonus BGC do „Miliarda w rozumie". Piję tu głównie do sytuacji, w których musimy się puścić w pościg za złoczyńcą. By obezwładnić takiego gagatka w celu pozyskania dobrej karmy trzeba biec i biec i biec i biec. I jeszcze biec i biec, aż przeciwnik gdzieś źle skręci i go dopadniemy. Niemniej, da się to przeżyć i nie przeszkadza to na tyle by z przestrachem czekać na kolejne tego typu zadania. Panowie z Ubisoftu pomyśleli także o rozbudowanym arsenale broni i znanym oraz wygodnym sposobie strzału dwoma przyciskami – z cyklu „przyceluj i strzel”. Byle w zęby.

Watch Dogs

Tryby Online

W trybie online spędziłem długie godziny. Najwięcej na znalezieniu przeciwnika do hakerskiego pojedynku 1vs1. Co prawda z dnia na dzień system wyszukiwania działa coraz lepiej, ale nadal są momenty, gdy krążę bez celu po elektronicznym Chicago. I tak upływają kolejne minuty, w oczekiwaniu na dobranie przeciwnika. Ale… do rzeczy – twórcy Watch Dogs zaoferowali nam kilka trybów online, poczynając od hakerskiego pojedynku (kiedy to jeden gracz ma za zadanie wykraść jakieś-tam-ważne dane, a drugi musi go znaleźć i powstrzymać), przez wyścigi i misje z cyklu kto pierwszy dotrze we wskazane miejsce i zhakuje punkt umieszczony na mapie, aż po zwykły free roam. Naj, naj, największe wrażenie zrobił na mnie pojedynek pomiędzy graczem, a użytkownikiem moblinej apki CtoS. O co to halo? Otóż, osoba grająca w Watch Dogs musi przejechać określoną liczbę punktów kontrolnych, a użytkownik urządzenia moblinego przeszkadza mu za pomocą przeszkód miejskich i delegowania zastępów policji do pościgu, poruszając się helikopterem po prostej mapie. Najważniejsze jest to, że po obu stronach barykady jest równie miodnie.

Watch Dogs


Graficznie jest dobrze

Na co się zwraca uwagę podczas pierwszego spotkania? Oczywiście, że na grafikę, która – jak nakazuje logika – z roku na rok, w skali wszystkich wydawanych gier, jest coraz lepsza. Watch Dogs jest tytułem idącym pod prąd do tego stopnia, że efekt końcowy w tej materii jest dużo słabszy niż to, co mogliśmy podziwiać na E3 w 2012 roku. Mimo, że gram na PS4 nie widzę tych pięknych refleksów, odbić, światełek i szczególików. Taki psikus. Paradoksalnie jednak, im dalej zagłębiałem się w świat gry, jego barwy i modele, tym bardziej do tej „pogorszonej” grafiki się przekonywałem, bo – pomimo faktu, iż efekt „wow” został zabity już na starcie - to naprawdę trzeba się poważnie namęczyć by znaleźć większe niedociągnięcia w tym temacie. No chyba, że komuś przyjdzie do głowy by przetestować wytrzymałość otaczającego nas świata. Model zniszczeń występuje w postaci szczątkowej. Żeby było jeszcze śmieszniej, część samochodów „się gniecie”, a część chyba jeszcze nie wie, że tak można. Albo wyszło spod ręki stoików. I tutaj jest loteria. Czasem trafisz na auto, którym można walić po ścianach i nawet mu lampa nie pęknie, a czasem zdarzy się taki model, który przy najmniejszym kontakcie potrafi rozpaść się na kawałki, jak przysłowiowe „mieszkanie żula”. Aby to sobie zobrazować wystarczy przypomnieć sobie początkową scenie „Misia” Stanisława Barei. Mam wielką nadzieje, że twórcy pójdą po rozum do głowy i postarają się zalepić tę wielką, jak nasz dług publiczny, dziurę.

watch dogs

Podsumowując

Watch Dogs jest grą dobrą i wartą zagrania. Ma ona wiele plusów i jedną, ogromną jak Rów Mariański, wspomnianą w poprzednim akapicie, dziurę. Co nie pozostało bez wpływu na końcową ocenę. Teraz piłeczka jest po stronie szefów Ubisoftu, którzy muszą zadecydować czy chcą walczyć o zrobienie z tej gry planowanej rewolucji, czy uznają, że zarobione na niej pieniądze się zgadzają na tyle, by przystąpić do realizacji Assasin’s Creed numer 100, a obronę recenzowanego tytułu pozostawią najbardziej oddanym fanom.

 

Watch Dogs

Ocena
7
Wasza ocena
7.8
Oceń grę
O autorze
Bartosz "Królik" KrólikowskiBartosz "Królik" Królikowski
147 14
Gracz od dziecka. Gra na wszystkim o ile to nie Xbox. Traci pół życia na granie, a drugie pół na pokazywanie gier innym. Wydaje całe swoje pieniądze na pierdoły, a PS4 jest jego pierwszą samodzielnie zakupioną konsolą. Największa gwiazda w zespole.

1 Komentarz

Sokool 9 lat temu

nie grałem, ale grafika ładna

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]