Wasteland 2 - Recenzje

00
davidzovie

Doskonale pamiętam moment kiedy na fali kickstarterowego sukcesu Double Fine, Brian Fargo, ojciec legendarnej serii Fallout ogłosił, że ma zamiar wrócić do korzeni i wskrzesić pierwsze postapokaliptyczne uniwersum, które stworzył w 1988 roku. Poza entuzjazmem, wynikającym ze zwyczajnej tęsknoty za tym co Fargo obiecywał (staroszkolny RPG w duchu złotej ery końca lat 90-tych) podniosło się też sporo głosów mówiących, że kolejny gamingowy celebryta postanowił poodcinać kupony od nazwiska, skoro już stracił prawa do kultowej serii. Sam sceptycznie podchodziłem do projektu, a kolejne zapowiedzi szczególnie mnie nie podniecały. Nie zmienia to faktu, że...zrobił to. Znowu poczułem się jakbym grał w starego Fallouta, znowu poczułem się bezbronny i zmuszony do prawdziwej walki o przetrwanie, znowu zniknąłem z pola widzenia moich znaojmych na dłużej niż kilka godzin, ale do rzeczy.

 

Wasteland 2 to jak już wspomniałem, kontynuacja tytułu z 1988 roku, który nie miał możliwości zaliczyć szczególnego sukcesu w naszym pięknym kraju mając na uwadze zapóźnienie jakiego doświadczaliśmy w tym okresie na polu elektronicznej rozgrywki. Migotał jednak w naszych głowach jako praojciec Fallouta, legendy, o której ciężko się wypowiedzieć inaczej niż za pomocą stale narastających superlatyw. I to właśnie do starego Fallouta najbliżej nowemu dziecku Briana Fargo. Wasteland 2 to staroszkolny RPG w pełnym tego słowa znaczeniu. Można powiedzieć, że gra jest wręcz cudownie archaiczna. Rozbudowana fabuła, bogaty świat ociekający postapokalitycznym klimatem, wyśrubowany poziom trudności i w końcu to co tygrysy lubią najbardziej, czyli taktyczny turowy system walki, w którym naprawdę możemy dać popis naszemu logicznemu myśleniu.

 

 

W grze wcielasz się w rolę strażników pustyni, ostatniego bastionu obrońców tego co cywilizowane w dzikim i nieprzyjaznym świecie po atomowej zagładzie. Warto tu wspomnieć że autorzy gry dokonali małego cudu, aktorskie intro gry broni się pod każdym względem, całe życie myślałem że to niewykonalne, a jednak. Tylko od Ciebie zależy czy Twoja 4-osobowa drużyna składać się będzie z gotowych już postaci, czy też sam postanowisz pobawić się statystykami. A tych jest ogrom. Przypomina to w zasadzie klasyczny system znany z Falloutów, nieco rozwinięty w pewnych aspektach, tak więc mamy klasyczne atrybuty i więcej podziałów w obrębie preferowanych umiejętności, chociażby w zakresie wyboru broni. Warto tu zwrócić uwagę na broń białą, która to odegra nieraz zaskakująco kluczową rolę w naszych działaniach. Tak tak, chciałbyś postrzelać strażniku ? Nie ma sprawy, ale pamiętaj to jest pustkowie, amunicja to towar tak samo deficytowy jak woda na pustyni. Zawsze warto mieć przy sobie chociaż dobrą sztachetę żeby przywalić jakiemuś bandycie w łeb kiedy zatnie Ci się spluwa. Nawet opcje włamywania się i prowadzenia konwersacji zostały tu odpowiednio rozparcelowane, warto się tu szczególnie zwrócić ku tym ostatnim, gdyż podział metod przekonywania na kategorie hard ass, kick ass i smart ass, jest absolutnie genialny. Daje to faktycznie wrażenie tworzenia osobowości, a nie tylko cwaniaka, który przegada każdą konwersację na swoją korzyść.

 

Sposobów tworzenia postaci jest mnóstwo, w zasadzie na bazie statystyk można spersonalizować tysiące jednostek i żadna nie będzie nawet trochę podobna do drugiej, ale co najważniejsze, należy zrobić to z głową. Źle zbalansowana drużyna zginie zanim zdąży dobrze rozejrzeć się po pustkowiach. I nie mam tu na myśli eksperymentów, tutaj wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Dlaczego ? Bo gra jest cholernie, powtarzam CHOLERNIE trudna. Stary dobry bohater Fallouta mógłby się dowiedzieć od strażników pustkowi czym jest prawdziwy hardcore. Twoi bohaterowie są być może obrońcami uciśnionych ale mają więcej wad niż zalet, przydział punktów jest bardzo oszczędny i chciałoby się powiedzieć...oni nie mają szarżować, oni mają przeżyć, a przeżyć jest strasznie ciężko.

 

 

Mutacje, choroby, brak punktów odnawiania zdrowia (bez medyka ani rusz, a apteczki też się szybko kończą), dość wymagające potyczki, konieczność ciągłego dbania o każdy aspekt wyposażenia, naprawdę wdają się we znaki. Dość, że mój snajper musiał już na początku nauczyć się walki wręcz, a ja zrozumiałem że każdy nabój jest na wagę złota, na początkowym etapie gry posiadać więcej niż 10 to prawdziwa gratka. Najlepsze jest jednak to, że gra nie jest sprawia wrażenia utrudnionej na siłę, wręcz przeciwnie, poziom trudności wydaje się absolutnie logiczny w związku z kontekstem zastanej rzeczywistości. Bo jak może być fajnie na post-atomowym pustkowiu ? Jedynym mankamentem jest system questów. Niektórych może cieszyć, że całkowicie nieintuicyjny dzienniczek i brak jakichkolwiek znaczników na mapie wymagają od nas większego zaangażowania w świat gry, ale ja osobiście nazwałbym to po prostu niedopracowanym interfejsem.

 

I to właśnie niedopracowanie, bardzo ogólnie mówiąc wydaje mi się głównym mankamentem. Jestem w stanie wybaczyć grafikę, która przypomina projekty do Fallouta 3 w wykonaniu Obsidiana z 2002-2003 roku, bo to nie dla niej zagramy w tę grę. Niemniej jednak drobnostki pokroju, powtarzalnych pól walki przy przypadkowych starciach na pustyni (wszędzie jest ten sam most i to samo auto? rozumiem, że to pustkowie i nie musi być ciekawie, ale to jest groteskowe), niespójność w delikatnym chociaż odwzorowaniu wyglądu npc w relacji do ich portretu, dość toporny i nieprzyjazny interfejs (myślę tu bardziej o graczach, którzy nie grali chociażby w pierwsze Fallouty), trochę dają się we znaki. Rozumiem, że jest to produkt crowdfundingowy o sprecyzowanym targecie, ale cieszyłbym się gdyby autorzy troszkę bardziej dopieścili grę. Są jednak dwa elementy które sprawiły, że niezależnie od sentymentu mógłbym długo bronić honoru nowego Wastelanda.

 

Pierwszy z nich to niewątpliwie system walki. Oczywiście, nikt nie odkrył tu ameryki. Jest to w zasadzie klon systemu znanego z Fallouta, mamy określoną statystykami ilość punktów akcji na turę, które rozdzielamy między ruch i kolejne działania, obojętne czy jest to strzał czy leczenie rannego towarzysza, poruszamy się natomiast po kwadratowych polach, które zastąpiły (cichutko zapłakał) stare dobre heksy. Bardzo miłym aspektem jest dobra wizualizacja możliwości ruchowych, względem późniejszych możliwości ataku. Sympatycznym novum jest także wprowadzenie systemu osłon. Brak mi jednak znanego z kultowej serii Braiana Fargo systemu celowania, który umożliwiał chociażby rozbrojenie przeciwnika przy celnym strzale w dłonie. Niektórzy mogą narzekać na powtarzalność potyczek, niemniej mnie się nie potrafiły znudzić, zwłaszcza, że za każdym razem naprawdę jak dziecko cieszyłem się, że moja drużyna wyszła z walki bez szwanku, albo przynajmniej bez większych strat w ludziach.

 

 

Natomiast to co przede wszystkim stanowi o sile tej gry to jej klimat. Gdyby przywrócić do życia na wpół legendarną kategorię miodności, bez wahania dałbym tej grze jakieś 11/10 w standardowej skali. Wasteland 2 ocieka klimatem i jest na wskroś przesiąknięta duchem starych Falloutów, z tą różnicą, że zdecydowanie brak tu większego luzu. Wszystko zrealizowane jest w dość poważnej i cholernie wręcz przygnębiającej konwencji. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest radio, w które wyposażona jest drużyna i za pośrednictwem którego komunikuje się z centralną bazą strażników. Poza standardowymi komunikami usłyszymy czasami luźne rozmowy między obrońcami ludzkości, dowiemy się o losowych zdarzeniach w świecie gry, w których nie mamy możliwości odegrać jakiejkolwiek roli, czy też przechwycimy dziwne i niepokojące komunikaty z innych częstotliwości, Jak chociażby wołanie o pomoc kobiety, która samotnie umiera gdzieś na pustkowiu. Świat gry mimo graficznej schematyzacji, sprawia przynajmniej na poziomie narratywnym wrażenie żywej pulsującej tkanki. Jeśli tylko zechcemy się skupić na kolejnych opisach postaci czy lokacji wsiąkniemy bez reszty. My czujemy natomiast się zaledwie elementem układanki a nie centralną siłą napędową całego zamieszania. Ponadto musimy mieć świadomość, że całego świata nie uratujemy. Już na początkowym etapie gry musimy podjąć decyzję, czy wesprzemy w walce centrum biologiczne, będące głównym dostawcą żywności dla ocalałej ludzkości, czy też pierwsze większe ludzkie siedlisko. Niezależnie od wyboru, będziemy musieli pogodzić się z faktem, że druga lokacja zostanie zniszczona, a my znienawidzeni przez ocalałych. To i cała masa większych i mniejszych wyborów, które podejmiemy w trakcie gry oddaje fatalizm przedstawionej rzeczywistości. Ciężko mi tutaj zdradzać szczegóły fabularne, starczy powiedzieć, że ciągłe uczucie porażki, to coś do czego będziemy musieli się z czasem najzwyczajniej w świecie przyzwyczaić. Nawet fakt, że bohaterowie niezależni, których możemy przyłączyć do drużyny, żywo reagują na nasze poczynania (nie słuchają nas zawsze w trakcie walki, nie zgadzają się z naszymi wyborami, krytykują nas czy w końcu, mogą się zbuntować i nie tylko odejść ale także strzelić nam prosto w twarz!), sprawia, że rozgrywka wydaje się być bardziej klimatyczna. Cieszy również świadomość, tego do kogo kierowana jest produkcja, bo jak inaczej wytłumaczyć, że znalazłem w skrzyni opuszczonego laboratorium, numer PC-Gamera z 1988 r, w którym oryginalnie znajduje się recenzja pierwszego Wastelanda. Mała rzecz a tyle radości.

 

 

Wasteland 2 jest dokładnie tym czym chciał być. Nie ma tu miejsca na rewolucję, jest natomiast staroszkolny, w pozytywnym sensie archaiczny RPG, czerpiący garściami z pierwszych Falloutów. Zarówno poziom trudności jak i długość rozgrywki (30-70h), mogą odstraszyć niedzielnych graczy, ale to nie dla nich ta gra powstała. Może być w tym nuta narcyzmu i nostalgii ale cieszę się, że ktoś dał mi tytuł, który tak bardzo broni się klimatem, że mogę przymknąć oko na jakość wykonania i drobne bugi bez większego wysiłku. Jeżeli tak mają wyglądać crowdfundingowe projekty, chcę więcej. A teraz wybaczcie, wracam na pustkowia.

Wasteland 2

Ocena
7.5
Wasza ocena
8
Oceń grę
  • Plusy
  • System walki
  • W starym dobrym stylu
  • Klimat
  • Nie bez powodu powtarzam tyle razy słowo Fallout
  • Minusy
  • Oprawa graficzna która nie robiłaby wrażenia nawet 10 lat temu
  • Cała masa malutkich niedociągnięć
  • Odrobinę toporny interfejs
  • Chciałbym trochę mniej powagi a więcej czarnego humoru(mocno subiektywnie)
O autorze
davidzoviedavidzovie
102 9
Wychowany na kreskówkach z polonii 1 i NESie, ukształtowany przez anime z RTL 7 i Playstation, pecetowiec, który nie gardzi niczym co od Nintendo. Gotów zanurzyć się w najgorszy absurd, żeby przekazać innym coś godnego uwagi.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]