Risen 3: Titan Lords - Recenzje

00
JohnSnake

Hasłem przewodnim, które rzekomo przyświecało ekipie z Piranha Bytes podczas tworzenia Risen 3: Titan Lords, był "powrót do korzeni". Mieliśmy dostać idealne połączenie tego, czym zasłynęła seria Gothic i poprzednie gry z Risen w tytule. Nie wiem, czy „Pirania” była świadoma tego, jak wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę, zwłaszcza w naszym kraju. Dla polskich fanów gier cRPG wyprawa do Khorinis była przecież tym, czym dla muzułmanina pielgrzymka do Mekki. O tym, że wszyscy czekali na powrót do tych klimatów, chyba nie muszę wspominać.

 

Zemsta zza grobu

 

I właśnie te osoby od razu muszę ostrzec – nie, to nadal nie jest gra, na którą czekaliście. Wielu z Was może zniechęcić – przynajmniej na początku – powrót do egzotycznych i pirackich motywów. Nowy bohater to syn kapitana Stalowobrodego i brat znanej z poprzednich części Patty. I tak jak każdy inny wilk morski, jest niesamowicie łasy na najcenniejsze skarby. Podczas jednej ze swoich wypraw, której będziemy już aktywnym uczestnikiem, dokonuje on swojego żywota. Nie będzie mu jednak dane zaznać spokoju w Zaświatach – do świata żywych sprowadzi go Kostuch (kolejny stary znajomy – tutaj pierwszy członek naszej załogi), i to nie z byle powodu. Zanim zaczniecie gdybać: tak, będziemy musieli zdobyć utraconą w wyniku nagłego zgonu esencję naszego bohatera, a także uratować świat przed zagrożeniem ze strony demonicznych istot Cienia.

 

 

Oczywiście, nie dokonamy tego w pojedynkę. Walka z potworami z innego świata to zadanie dla sprawnej załogi i kapitana, który opowie się po jednej ze stron konfliktu. Właśnie, frakcje. Tym razem są trzy i mają znacznie większy wpływ na rozwój naszej postaci. W Risen 3 będziemy mogli dołączyć do Strażników, Łowców Demonów lub Tubylców, którzy przerobią nas na Pirata Voodoo. Ugrupowania są prawdziwą mieszanką, przywodzącą na myśl frakcje z dwóch pierwszych Gothiców i poprzedniego Risena.

 

Dla mnie są one też jednym z największych plusów Władców Tytanów, ponieważ dzięki nim zagorzali fani będą mogli powrócić do gry przynajmniej kilka razy po jej ukończeniu. Jeżeli tylko zignorują wiele innych rzeczy, ma się rozumieć. Musicie bowiem wiedzieć, że główny wątek fabularny w Risen 3 nie należy do najbardziej interesujących czy głębokich. Podobnie bohaterowie i większość questów – kilka wyjątków jak zwykle się znajdzie, ale całokształt wydaje się być momentami strasznie bezpłciową papką. Dobrze chociaż, że tę papkę możemy eksplorować bez większych ograniczeń. Odwiedzimy kilka starych miejscówek, takich jak Tacarigua czy Antigua, a także zupełnie nowe rejony – w tym bardzo egzotyczną Kilę i mroczną, znacznie mniej tropikalną zatokę Caladoru.

 

 

Taniec z demonami

 

Risen 3 uświadomił mi, że Piranha Bytes to firma, która ma wielkie problemy z rozwijaniem swoich serii gier. Toć od premiery pierwszego Gothica minęło ponad trzynaście lat (!!!), a jej duchowy spadkobierca nadal boryka się z podobnymi problemami. „It's not a bug, it's a feature!” - aż ciśnie się na usta. SI wrogów oraz naszych towarzyszy to jeden wielki dramat – ci pierwsi blokują się na przeszkodach terenowych, a drudzy gubią drogę średnio co kilka minut. Sojusznicy mają także problem z dołączaniem do walk – kiedy my staramy się pozbyć grupy demonów, nasi znajomi w tym czasie urządzają sobie beztroskie spacerki. Pamiątką po przeszłości jest także sztywny sposób poruszania się głównego bohatera i niesamowicie irytujące starcia (połączone z dziwną pracą kamery) z więcej niż dwoma-trzema przeciwnikami naraz.

 

Nowy Bezimienny może teraz blokować ciosy „nieludzkich” potworów, co jest nowością dla serii Risen. Wbrew pozorom jest to ułatwienie, które działa na niekorzyść i tak już średnio interesującego systemu. O ile na naszej drodze nie stanie przeciwnik korzystający z magii, to całą resztę bestiariusza wykończymy bez problemów – większość wrogów walczy według tego samego schematu (2-3 ciosy i przerwa/odskok), przez co wyniki starć są zwykle przesądzone. A niby wymagających potyczek, z których słynął Gothic, miała być cała masa...

 

 

Celowo wspomniałem wcześniej o magii – we Władcach Tytanów powraca ona w glorii i chwale. Sztuczki voodoo (które wciąż są dostępne, przykładowo pod postacią nekromancji, kontroli umysłu czy polimorfii) możemy zupełnie zignorować na rzecz mocy kamieni runicznych. Z uwagi na „nieumarłą” naturę naszego bohatera, może on także przemieszczać się między światami żywych i umarłych. Przez lwią część gry jest to jednak mało użyteczny bajer, któremu najbliżej jest do Wzroku Orła z Assassin's Creed. Wracając do sztuk magicznych – nic nie stoi na przeszkodzie, by w pewnym momencie w ogóle zapomnieć o klasycznym orężu. I to bez wyrzutów sumienia. Miałem cichą nadzieję, że do gry wraz z magią powrócą różne style walki – niestety, nasz bohater przez całą grę w ten sam sposób wywija rapierem, co maczetą czy buławą.

 

Czy mogło być jeszcze gorzej? To już zależy od naszych preferencji. Rozwój postaci nie należy do najszybszych – nie mam nic do starego systemu punktów chwały, ale rozwój kolejnych atrybutów bardzo szybko staje się kosztowny i zmusza nas do maniakalnego grindowania. Tłuczenie przez pół godziny wielkich krabów i piaskowych diabłów tylko po to, by nauczyć się kradzieży kieszonkowej, raczej nie działa na korzyść immersji. Od wiecznej sieczki „ratują” nas mini-gry w postaci nielicznych Quick Time Eventów czy pojedynków na morzu (zwłaszcza z potworami morskimi), jak już dorobimy się porządnego statku.

 

 

Tropikalna gorączka

 

Nierówny poziom reprezentuje także oprawa audiowizualna. Lokacje znane z poprzedniego Risena przeszły znaczący lifting, a nowe tereny zostały zaprojektowane w ciekawy sposób. Czuć, że całość była „ręcznie robiona”, tak jak zapewniają twórcy. Każda mapka ma swój unikalny klimat – jest na co popatrzeć i jest gdzie się przejść. Niestety, podobnego zachwytu nie sprawiają modele postaci: ich animacje są drętwe, a wszyscy mieszkańcy wysp Morza Południowego cierpią chyba na nieuleczalny szczękościsk. Jakoś mnie to jednak nie dziwi – przy tak beznadziejnych voice-overach też wolałbym ugryźć się w język. Główny bohater w niezamierzenie zabawny sposób naśladuje głos Christiana Bale'a z Mrocznego Rycerza, a jego siostra to kobieta zupełnie wyzuta z ludzkich uczuć, niewzruszona tym, że jej brat jest de facto żywym trupem. Swoją drogą, nie sądzę by lepszy dobór aktorów głosowych uratował sytuację – dialogi generalnie są po prostu słabe. Dobrze, że chociaż ekipa odpowiedzialna za ścieżkę dźwiękową została odpowiednio opłacona – do Gothica/Gothica II nadal jest trochę daleko, ale mimo wszystko jest czego posłuchać.

 

 

Ahoj, przygodo!

 

Nie myślcie sobie, że Risen 3: Władcy Tytanów nie podobał mi się. Owszem, zawiodłem się na tym tytule – nie jest to powrót do czasów Gothica. Gra różni się zarówno od pierwowzoru jak i od poprzednich Risenów. Ekipa z Piranha Bytes zdołała naprawić niektóre błędy, ale kosztem nowych problemów. Titan Lords nie rozwija serii w jakiś znaczący sposób, ale też nie niweluje jej dorobku. Fani dzieł „Piranii” przymkną oko na niedociągnięcia trójeczki i zabawią z nią dobre kilkadziesiąt godzin – tego jestem pewien. Jeżeli jednak ktoś oczekuje zupełnie nowej jakości, to lepiej niech podchodzi do tej gry z odpowiednim dystansem.

 

 

Risen 3: Titan Lords

Ocena
6.5
Wasza ocena
6.5
Oceń grę
  • Plusy
  • Podział na frakcje
  • Podział na frakcje Eksploracja świata gry
  • Powrót prawdziwej magii
  • Ładna oprawa graficzna
  • Klimatyczna ścieżka dźwiękowa
  • Minusy
  • Fabuła i zadania nie zapadają w pamięć
  • Irytująca mechanika walki i sztywne sterowanie
  • Sztuczna Inteligencja wrogów oraz sojuszników
  • Drętwe animacje postaci
  • Kiepskie voice-overy
O autorze
JohnSnakeJohnSnake
707 9
Pecetowiec wierny wujkowi Newellowi. Fan sieciówek, 'rogalików' i sandboxów. Serialowy maniak. Wieczny poszukiwacz dobrego kina science-fiction oraz fantasy. Oprócz tego lubi dobre żarcie i jeszcze lepsze piwo. Innymi słowy – typowy nerd.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]