Metal Gear Solid V: Ground Zeroes - Recenzje

10
Cascad
Seria Metal Gear Solid to fenomen nie tylko ze względu na swą tematykę, ale i historię, którą kawałek po kawałku poznajemy już od kilkunastu lat. Hideo Kojima, reżyser, scenarzysta i mózg całej serii odsłania przed fanami kolejne wydarzenia wężowej sagi w sposób dwuznaczny, nie chronologiczny i tak zagmatwany, że spiskowa teoria dziejów to przy tym pikuś. Jeżeli się lubi to podejście to Ground Zeroes okaże się świetną inwestycją - co jednak z nowicjuszami?
 
Nowicjusze dostaną niesamowicie wyglądającą skradankę, w której od początku do końca czuć, że dzieje się coś epickiego… tylko nie do końca wiadomo co. Zarówno oni jak i wielbiciele MGS-a powinni jednak być usatysfakcjonowani. Zwłaszcza jeśli wiedzą na co się porywają.
 
 

Płatne demo

 
Do Metal Gear Solid V: Ground Zeroes przylgnęła łatka „płatnego dema” gdyż podstawowy wątek fabularny gry da się ukończyć w jakieś 2 godziny (przeciętny czas pierwszego przejścia), co speedrunerzy zbili już do około 10 minut. Słabo? Tak jeśli chce się tylko prześlizgnąć po temacie zamiast zbadać wszystko co studio Kojipro przygotowało. Przypominam też że gra jest sprzedawana w o wiele niższej cenie niż standardowe nowości i od samego początku zapowiadano, że będzie to prolog do właściwej nowej odsłony serii, czyli Phantom Pain.
 
Prolog ten uznaję za jak najbardziej potrzebny. Po pierwsze dlatego, że dawno nie było żadnego Metal Geara; a po drugie – rozgrywka w Ground Zeroes naprawdę ewoluowała przenosząc nas do zupełnie nowych standardów. Teraz wreszcie można grać Snake’iem wygodnie i przyjemnie co zostanie dobrze przyjęte zwłaszcza przez tych, którzy po raz pierwszy zetkną się z tą postacią. Paradoksalnie jako weteran serii przyzwyczajony do kanciastości i dziwaczności sterowania z poprzednich odsłon miałem problemy z płynnym graniem. Na szczęście po kilkunastu minutach udało mi się przestawić na szybsze, bardziej organiczne i nastawione na akcję rozłożenie komend. Najważniejsza w tej grze jest jednak pewna baza wojskowa na terenie Kuby. 
 
 

Witamy w Ground Zeroes 

 
Jest 1975 rok i musimy wkraść się do bazy wojskowej na Kubie, by uwolnić dwójkę strategicznych jeńców, których bliżej poznajemy w prequelu gry (czyli Metal Gear Solid: Peace Walker). Obóz Omega jest silnie strzeżony i został zbudowany z namiotów, prostych budynków, płotów i wieżyczek ułatwiających doglądanie całego terenu. Środowisko gry można więc  uznać za ascetyczne, choć poziom dopracowania każdego detalu, animacja postaci, efekty związane z deszczem (takiej „mokrości” na PS3 jeszcze nie widziałem!), oświetleniem i teksturą każdego obiektu to coś co z łatwością przebija większość konkurencji. Dlatego też mimo iż Ground Zeroes dzieje się w pozornie nieciekawym miejscu to i tak nie można wyjść z podziwu do tego jak zostało ono wykonane. A podziwiać można je zarówno w nocy jak w dzień, odkrywając wciąż to nowe ścieżki i strategie omijania strażników, sprawdzając przy okazji jak wiele wie się o Metal Gear Solid.
 
 

Krótko a dobrze

 
Może to dziwnie zabrzmi, ale Metal Gear Solid V: Ground Zeroes to nie tylko wprawka przed Metal Gear Solid V: Phantom Pain, to także tytuł o sporym zacięciu arcadeowym. Kojima zdawał sobie sprawę jak mały wycinek całości prezentuje dlatego też gra cały czas zlicza nam statystyki, podrzuca nowe możliwości i ocenia to w jaki sposób ją przechodzimy. Największą zaletą tego tytułu jest to, że za naprawdę dobrą cenę (w cyfrowej dystrybucji 79 PLN) pokazuje nam świetne demo technologiczne, którym można się po prostu bawić + potrafi zaprezentować w nim taką historię, że po ujrzeniu napisów końcowych marzymy o tym, by dowiedzieć się co będzie dalej. 
 
 
Gameplayowo poza główną misją dostajemy sporo kolejnych, dodatkowych i wartych ukończenia zadań. To wystarczy, by nie czuć się oszukanym i naciągniętym na niewielką zawartość. Ground Zeroes broni się jako skradanka dająca graczom masę opcji i przyciągająca do kolejnych przejść. Nawet ci, którzy nie za bardzo znają ten gatunek powinni spróbować swych sił – łatwo jest bowiem połknąć bakcyla kierując najlepszym żołnierzem w historii. 

Metal Gear Solid V: Ground Zeroes

Ocena
8
Wasza ocena
brak
Oceń grę
  • Plusy
  • Fabuła
  • Gratka dla fanów Metal Gear Solid
  • Potężne zmiany w gameplayu
  • Minusy
  • Można ją skończyć zdecydowanie za szybko
O autorze
CascadCascad
3215 22

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

1 Komentarz

JohnSnake 10 lat temu

Nie wiem, może jestem stary, ale kiedyś techniczne dema udostępniało się za darmo. Pochwała dla takich praktyk (w tym dla niektórych gier 'Early Access' na Steamie - ostatnio za 30 ojro trafiła tam gra typu kryształki, prosto ze smartfonów ale w HD) podziała tylko jak zielone światło dla niektórych developerów.

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]