Subiektywnie: Hatred vs Świat - Publicystyka

31
davidzovie

Nie ważne jak o Tobie mówią,ważne żeby mówili.

 

Pamiętam kiedy kilkanaście lat temu, jako dzeci zastanawialiśmy się ze znajomymi co sądzą o nas ludzie z bogatego, oświeconego zachodu świata naszego powszedniego. W naszej świadomości przewijała się kwestia absolutnej ignorancji, na którą nic nie możemy poradzić, a która sprawiała, że przeciętny Amerykanin, Brytyjczyk czy Francuz nie byli w stanie wskazać na mapie naszego kraju, co powodowało wrażenie, że w publicznej świadomości istniejemy jako nieznana kraina na wschód od Dojczlandii. Niemniej jednak wiatr zmian przeszedł a my doczekaliśmy się czasów kiedy kojarzy się nas z topowymi tytułami gier takich seria o Geralcie z Rivii, Dead Island czy w końcu fenomenalnie odebranym przez zachodnie media The Vanishing of Ethan Carter od ekipy Adriana Chmielarza. Jeszcze niedawno redakcja serwisu Polygon postanowiła nawet zrobić reportaż o polskim game devie, wskazując na to że zapowiadamy się wręcz złociście i przejrzyście jako wschodzące eldorado z którego wypływają raz po raz solidne tytuły. Nie wiem czy można powiedzieć, że ktokolwiek się z nami liczy, być może traktuje się nas trochę jako ciekawostkę na światowej scenie, niemniej istniejemy, co jeszcze 15 lat temu nie było takie oczywiste.

 

A potem pojawił się Hatred...

 

 

Mniej więcej tydzień temu opublikowany został premierowy trailer nadchodzącej produkcji, debiutującego studia Destructive Creations z Gliwic. Reakcje które wywołał w sieci można porównać do małego trzęsienia ziemi, daje to nadzieję, że chłopaki działają według sprawdzonej metody Hitchcocka. Tak więc pojawia się film, nie reaguję inaczej niż większość użytkowników sieci

 

 

Internet huczy wręcz od bardzo emocjonalnych komentarzy, a napięcie zaczyna wzrastać, ponieważ największe media opiniotwórcze zaczynają opisywać całą sprawę. A imię ich Polygon.

 

W całej kampanii przeciwko grze Gliwickiego studia, która czego nietrudno się domyślić okazała się doskonałą reklamą nie brakowało zwrotów akcji. Najpierw oficjalne oświadczenie przerażonych Epic Games, iż odcinają się od polskiej produkcji, w której zapowiedzi bezprawnie wykorzystano ich logo, później kolejne serie dość emocjonalnych opinii na rozmaitych portalach i blogach wyklinających produkcję Destructive Creations , w końcu wywiady z twórcami, (doszukiwanie się powiązań z organizacjami neonazistowskimi i nacjonalistycznymi), kolejne oskarżenia, wypowiedzi na temat potencjalnego wydawcy, którym może okazać się serwis GOG, aż w końcu oświadczenie chłopaków z Gliwic.

 

Pierwszy shitstorm przetrwaliśmy !

 

Co dalej ? Jeszcze nie wiemy nie zmienia to faktu że gdy emocje już opadły, ludzie wyrwani z amoku zaczęli się zastanawiać już nie nad samą produkcją, a nad charakterem reakcji. Seria jednoznacznie negatywnych komentarzy zaczęła przeradzać się w dyskusję, a ludzie zaczęli odzyskiwać wydawałoby się jako taki spokój i rozsądek. Jak jednak ocenić początkowy boom. Tutaj zaczynają się schody.

 

 

Hatred jest w najlepszym wypadku podrasowanym klonem pierwszego Postala, biegamy więc i z perspektywy rzutu izometrycznego patrzymy na plony swojego krwawego hobby, niczym berserker młócąc wszystko co staje nam na drodze do szczęścia. W założeniu naszym anty-protagonistą ma być długowłosy mięśniak w mrocznym skórzanym płaszczu do kolan obładowany bronią jak Arnold w Commando (kto z nas nie chciał tak wyglądać, gdy zamknięci w mrocznych czeluściach pokoju słuchaliśmy Slipknota myśląc o zagładzie świata i czekając na obiad od mamy), jego droga do szczęścia jest więc kręta i wyboista, a dla większości z nas co najmniej niezrozumiała. Na pewnym poziomie odbioru jest to wszystko strasznie obrzydliwe. Mnóstwo bezsensownej przemocy połączonej z maksymalną socjopatią i nie podpartej żadną dawką przerysowania czy czarnego humoru odrzuca, przełknąć to ciężej niż żywą ośmiornicę. Niemniej pierwsza wątpliwość pojawiła się w momencie gdy zastanowiłem się czy możemy oceniać całokształt gry przez pryzmat jednego kontekstu.

 

 

Pierwsze co przyszło mi do łowy to fakt, że najciężej jest się przyznać do własnych słabości. Wątpliwość tego typu towarzyszyła mi już po wielkiej fali krytyki, z którą spotkało się najnowsze GTA w kontekście słynnej sceny tortur. Jesteśmy trochę źli, tak, prawdopodobnie sprawia nam przyjemność robienie krzywdy innym, przynajmniej w pewnych momentach, tak samo jak może nam sprawiać przyjemność praca na rzecz bliźnich. Nie jestem psychopatą, nigdy w życiu nie uderzyłbym nikogo poza konieczną samoobroną, a sprawiało mi frajdę robienie krwawej jatki na ulicach kolejnych odsłon GTA nie dlatego że było to z gruntu niemalże campowo przerysowane. Ja po prostu miałem wesołą świadomość destrukcji pewnego środowiska, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, nawet jeśli się do niej odnosi. I wydaje mi się, że cała dyskusja na temat konieczności naddania przemocy kontekstu jest jakąś nieskończoną hipokryzją, która wynika z potrzeby wybielania swojej postaci w imię poprawności, nie tylko politycznej, ale przede wszystkim poprawności, którą narzuca nam obecnie konieczność komplementarnego cyzelowania swojego wizerunku. Nikt kto zagra w Hatred nie będzie z gruntu psychopatą, problem nie wynika tutaj z zakresu tematyki i z faktu, że przekroczyła ona bezpieczną granicę umowności, ale z tego że dajemy się wciągnąć w to że środowisko przedstawione ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, co w zasadzie jest potwornie płytkie i bezrefleksyjne.

 

No ale czego zabrakło, żeby świat był w stanie zaakceptować poziom brutalności, który mimo swojego paskudnego charakteru nie wydaje mi się być gorszy, niż na siłę usprawiedliwiana przemoc w produkcjach z wyższej półki. Być może potrzeba było nostalgii. Wiele opinii z którymi się spotkałem, traktowało o tym, że lata 90te się skończyły i nie wypada nam robić takich gier. Doszło do tego, że dzisiejsze kategorie, zobligowały graczy do przyznania, że fala pikselowatej przemocy powoduje poczucie winy w starych komputerowych wyjadaczach, którzy pierwsze kroki stawiali chociażby walcząc z hordami piekielnymi w kompleksie marsjańskich baz w pierwszym Doomie. Co się z nami stało ?

 

 

Z jednej strony, pokolenie pierwszego poważnego boomu na gry video dorosło i zaczęło wyciągać wnioski, oparte na krytycznej analizie własnych doświadczeń. Po drugie co jest błogosławieństwem dla rozwiniętej już gałęzi kultury jaką są gry komputerowe, do głosu zaczęły dochodzić różne środowiska interpretatorów, dzięki czemu możemy spojrzeć na coś co było domeną jednej grupy docelowej na tysiąc innych równie wartościowych sposobów. Powoduje to że zanika tożsamość kogoś takiego jak gracz, ale sprawia również, że to co kochamy staje się częścią kultury, a nie tylko tymczasową fanaberią. Niestety naturalną konsekwencją takiego faktu jest to, że gubimy się w wielości zdań na jakiś temat , zwłaszcza jeśli są to opinie autorytetów. Innymi słowy zamiast interpretować pozwalamy innym myśleć za siebie. Jedyne co wyniosłem z lektury komentarzy odnoszących się do artykułów na temat Hatred to właśnie tego typu papka złożona z nieskończonej ilości zdań, które nie należały moim zdaniem do ludzi którzy to wypisywali. Już samo poszukiwanie nazistowskich konotacji u twórców gry wydaje mi się wystarczającym dowodem na niezdolność do krytycznego myślenia, i wnioskowanie na zasadzie: musi za tym stać coś wyrazistego i oczywistego, inaczej nie będę sobie w stanie tego wytłumaczyć (tak w ten sposób działają wszystkie teorie spisku, pociągające właściwie tylko przez łatwość usprawiedliwiania faktów).

 

Z drugiej strony, nikt nie lubi czuć się winnym. A Hatred może w nas takie poczucie winy wywołać, ba, gra która jest prawdopodobnie w powijakach zdołała wywołać całkiem poważną dyskusję na temat przemocy w mediach. Tak więc nieusprawiedliwieni czujemy się zmuszeni do refleksji. A refleksja podana w taki sposób jest trochę trudniejsza, niż nastawiony na swobodne interpretacje rozgrywki odbiór kolejnych artystycznych gier niezależnych. Tak więc problem opiera się na naszej niemocy i braku silnych podstaw, które pozwalały by nam przyjąć pewne fakty takimi jakie są.

 

Nie zagram w Hatred bo nie jestem zupełnie dopasowany do docelowej grupy odbiorców tego tytułu, nieszczególnie podoba mi się konwencja, gatunek też nie jest moją bajką, ale będę bronił tej gry rękami i nogami, chociażby dlatego, że bezlitośnie obnażyła słabości środowiska, którego częścią w jakiś sposób się czuję. Destructive Creations mogli poszukiwać taniej sensacji, ale przede wszystkimi postanowili zrobić coś po swojemu w całkowicie bezkompromisowy sposób. Być może gra będzie beznadziejna, być może będzie świetna w swoim gatunku, niemniej gliwickie studio przy rewelacyjnej chociaż niezamierzonej przez żadną ze stron współpracy z serwisem Polygon udowodnili, że musimy na nowo odkryć kategorie w których chcemy się poruszać. Gry stały się częścią kultury i jest to sukces, którego ceną będzie potrzeba o wiele szerszej interpretacji wszystkiego co się wokół nich dzieje i to nie tylko na uniwerystetach, ale też w zastanej szarej rzeczywistości życia codziennego.

 

Są chętni ?

 

 

O autorze
davidzoviedavidzovie
102 9
Wychowany na kreskówkach z polonii 1 i NESie, ukształtowany przez anime z RTL 7 i Playstation, pecetowiec, który nie gardzi niczym co od Nintendo. Gotów zanurzyć się w najgorszy absurd, żeby przekazać innym coś godnego uwagi.

3 Komentarze

RazPutin 9 lat temu

Powstał DOOM była afera, powstał POSTAL tez była afera, przed GTA tez ktoś darł gębę że nienormalne. Ogólnie zwykłe marudzenie i niezła reklama. Mohery się nie zabierają za protest bo nie wiedzą jak kompa włączyć. Dobra gra obroni się sama,poczekamy zobaczymy.

0 Odpowiedz
chinemantis 9 lat temu

Fajny testy. Mnie z kolei przeraża taka dziwna hipokryzja w dyskusjach nad Hatred i to, że kiedy człowiek wciela się w żołnierza i idzie mordować innych jest to moralnie bardziej akceptowalne od mordowania cywili wcielając się w cyfrowego Varga Vikernesa (swoją drogą, zastanawiam się nad tym, czym kierowali się twórcy podczas tworzenia głównego bohatera - w końcu większość seryjnych morderców czy psychopatycznych gwałcicieli to ludzie wyglądający z pozoru normalnie)

0 Odpowiedz
chinemantis 9 lat temu

*tekst - "piłeś nie pisz"

1 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]