Pyrkon 2014 - relacja - Publicystyka

00
JohnSnake

 

Poznaniacy mają szczęście – nie dość, że na terenie ich miasta co roku odbywa się właściwie największy festiwal fantastyki w Polsce, to na dodatek nie są zdani na łaskę PKP. W zeszłym roku autentycznie współczułem przyjezdnym, którzy po męczącej tułaczce musieli jeszcze stać kilka godzin w kolejce po bilety na samą imprezę. Anno Domini 2014 pokazał jednak, że organizatorzy Pyrkonu uczą się na błędach i nie chcą ludziom utrudniać wydawania pieniędzy. Nie znaczy to jednak, że w tym roku było idealnie, ale z pewnością wszystko poszło w dobrą stronę.

 

 

Wcześniej wspomniane bilety można było kupić już na dzień przed festiwalem. Dobry ruch, ale jeszcze lepszym posunięciem okazało się wprowadzenie 'bezimiennych' wejściówek, dzięki którym wejście na teren imprezy nie testowało granic ludzkiej cierpliwości. Czy były jakieś minusy takiego rozwiązania? Cóż, zgubienie biletu wiązało się z zakupem nowego, ponieważ zwrot czy wymiana nie wchodziły w grę – ot, taka 'drobna' przeszkoda dla bardziej roztargnionych konwentowiczów. Ludziom to najwidoczniej nie przeszkadzało, ponieważ przybyli bardzo licznie – na Pyrkonie 2014 zjawiło się podobno ponad 20 tysięcy osób, przy okazji mocno podbijając zeszłoroczny rekord.

 

 

A jak wyglądał konwent, który w tym roku trwał od 21 do 23 marca? Podobnie jak w roku ubiegłym, pokazując przy okazji, że 'więcej i lepiej' wystarczy do zaspokojenia wygłodniałych fanów tego typu imprez. Do zeszłorocznych 'świeżynek' w postaci bloku filmowego i anglojęzycznego, dołączył także blok integracyjny i blok strojów. Ten pierwszy był swoistym FAQ dla nowych uczestników, którzy nie bardzo wiedzieli co, gdzie i z kim mogą robić. Cosplayerzy mogli natomiast dać upust swojej fantazji, paradując po scenie podczas Maskarady lub pozując w ramach specjalnych sesji fotograficznych. W związku z rozszerzeniem oferty, Pyrkon powiększył się także o dwie nowe hale – całe szczęście, teren Międzynarodowych Targów Poznańskich jest na tyle rozległy, że w razie dalszego rozwoju festiwalu, znalezienie nowych pomieszczeń nie będzie dla organizatorów żadnym problemem.

 

 

Pozwólcie jednak, że gdybanie o przyszłości Pyrkonu odłożę na bok i zajmę się tym, co faktycznie miało miejsce. A działo się sporo. Zza granicy przybył na konwent Tad Williams, czyli człowiek którego dzieła zainspirowały Georga R.R. Martina do napisania „Pieśni lodu i ognia”. Gracze powinni też go kojarzyć z grą Otherland, która niestety nie doczekała się ukończenia. Fani rodzimego pióra mogli z kolei zahaczyć o panele dyskusyjne z takimi osobami jak Andrzej Pilipiuk, Maja Lidia Kossakowska, czy Jakub Ćwiek. Zdecydowanie było w czym wybierać, a ja miałem wrażenie, że zarówno spotkania z gośćmi jak i same prelekcje były dużo bardziej rzeczowe niż w poprzednim roku. Wiadomo, nie wszystkie wykłady prezentowały ten sam poziom, ale poprawę było widać gołym okiem. Bolał jedynie ponowny brak rozsądnego umiejscowienia niektórych prelekcji – sale poświęcone grom komputerowym i youtuberom były przepełnione od rana do nocy. Osoby, które za wszelką cenę chciały posłuchać Quaza, Wonzia czy reszty wesołej gromadki, musiały się godzić na dość ciężkie warunki. Szwankująca klimatyzacja zdecydowanie nie szła w parze z całą armią przepoconych i zmęczonych ludzi, zwłaszcza pod koniec drugiego dnia imprezy. Nie chcę być złośliwy, ale niektórzy uczestnicy mogliby sobie uświadomić, że na Pyrkonie dostępne były prysznice – i korzystanie z nich z pewnością by nie zabolało.

 

 

Jako fan wszelkich paneli poświęconych science-fiction, miałem na Pyrkonie sporo roboty. Udało mi się jednak oderwać od świata przyszłości na rzecz zwiedzania reszty miejscówek. Blok gier elektronicznych mógł pochwalić się między innymi turniejami League of Legends, Dota 2 i Hearthstone'a. Furorę robiła także pokazówka Oculus Rifta – nawet krótkie obcowanie z tym urządzeniem tylko upewniło mnie w przekonaniu, że świat gier czeka malutka rewolucyjka. Wieczorami można było się pobawić przy muzyce takich zespołów jak Scylla czy cieszący się niesamowitym powodzeniem Percival Schuttenbach. Organizatorzy postanowili w tym roku odseparować scenę od 'paśnika' – kolejny świetny ruch, dzięki któremu nie trzeba było walczyć z gitarą elektryczną o prawo głosu przy piwnych stolikach. Był też pawilon/klub Iglica, w którym można było spalić nadmiar energii na parkiecie – konwentowicze musieli jednak popisać się brakiem kultury, gdyż już na drugi dzień imprezy wycofano z tamtego miejsca alkohol z powodu bliżej nieokreślonego incydentu.

 

 

Nie chcę zbyt wiele miejsca poświęcać cosplayerom, gdyż ich temat był już wielokrotnie poruszany na łamach naszego portalu. Wspomnę jedynie, że ponownie królowały stroje z League of Legends, ale największe wrażenie robił Kapitan Ameryka w wersji LEGO czy Dreadnought z Warhammera, który był specjalną atrakcją tegorocznej Maskarady. Dużym zainteresowaniem cieszyła się wioska Oldtown – wieczorne harce radosnych wojowników pustkowi z pewnością zachęciły wiele osób do zainteresowania się postapokaliptycznymi klimatami. Moim faworytem całej imprezy i tak pozostanie jednak panel dyskusyjny Jakuba 'Dema' Dębskiego - tak dobrego kontaktu z publicznością życzę wszystkim gościom przyszłych Pyrkonów.

 

 

Moje wrażenia z Pyrkonu 2014 są trochę mieszane, ale mimo wszystko pozytywne. Organizacyjnie ten rok bił poprzedni na głowę – w końcu uporano się z kolejkami, a dzięki nowym halom nie czuło się, że imprezę odwiedziło tak wiele osób. Z drugiej strony, ekipa odpowiedzialna za festiwal wciąż nie potrafi prawidłowo wyznaczyć sal, przez co kameralne konkursiki odbywały się w dużych salach, a wejście na oblegane panele wiązało się z ryzykiem zmiażdżenia. Wydawało mi się też, że oferta 'bazarku' była skromniejsza niż w 2013 roku. To samo mogę powiedzieć o wystawach modeli – ale takie wrażenie mogło być spowodowane 'rzadszym' rozmieszczeniem niektórych stanowisk. Widać też, że Pyrkon z każdą kolejną imprezą stara się otworzyć na nowych uczestników, co ostatecznie jest wielkim pozytywem. Z tego też powodu jestem ciekaw tego, w jakim kierunku będzie podążać ten festiwal przez kolejne lata. Wam i sobie życzę udanego Pyrkonu 2015, który mam nadzieję będzie obfitował w jeszcze większe zróżnicowanie i kolejne bloki tematyczne.

 

Autor: Tomasz 'JohnSnake' Lewandowski

Pecetowiec i fan sieciówek – głównie strzelanek i gier MMO. Wierny wujkowi Newellowi, wieloletni posiadacz konta Steam i ciągle rosnącej kolekcji gier na tej platformie. Jego ostatnią konsolą było pierwsze PlayStation, dlatego też z konsolami jest nieco na bakier. Nie jest to jednak kwestia ideologiczna, w bliżej niesprecyzowanej przyszłości planuje zakup PlayStation 4 – Sony always in his heart. Maniak seriali wszelakich. Dobrym filmem też nie pogardzi. Kulturoznawca z przypadku, póki co nowe kultury poznaje głównie w kolejnych pubach i na przystanku Woodstock. Za bardzo lubi pizzę i dobre piwo. Niektórzy mogliby uważać, że za młodu wpadł do kociołka z 'marihuanen' i dlatego nierzadko pierdzieli głupoty, ale jako redaktor stara się pokazać z trochę bardziej ogarniętej strony.

O autorze
JohnSnakeJohnSnake
707 9
Pecetowiec wierny wujkowi Newellowi. Fan sieciówek, 'rogalików' i sandboxów. Serialowy maniak. Wieczny poszukiwacz dobrego kina science-fiction oraz fantasy. Oprócz tego lubi dobre żarcie i jeszcze lepsze piwo. Innymi słowy – typowy nerd.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]