Już za niewiele ponad miesiąc do sklepów tłumnie wparują odświeżone edycje trzeciej generacji Pokemonów: Omega Ruby i Alpha Sapphire. Od wczoraj szczęśliwcy posiadający specjalne kody mogą ogrywać demo tychże produkcji. Jak wypadł remake?
Najprościej byłoby odpowiedzieć, że tak jak się wszyscy spodziewaliśmy — genialnie! Choć nie da się ukryć, że obyło się bez większych rewolucji. O ile w ogóle o takowych można mówić w kontekście Pokemonów — bo w końcu ta seria od samego początku po prostu ewoluuje. Każda debiutancka odsłona na nowej przenośnej konsolce przenośnej zapewnia spory skok jakościowy — tak było i tym razem, jednak wszystkie fajerwerki wystrzeliliśmy już rok temu, przy okazji pojawieniu się na rynku X & Y.
OR/AS wykorzystuje ten sam silnik. Nie zabrakło oczywiście nowych animacji, bohaterów i całego zastępu odświeżonych elementów, ale w demie — niestety — ich nie uświadczymy. Podstawowa jego część to fabularna zajawka całej intrygi, jaka czeka nas w nadchodzących odsłonach. Nie zabrakło w niej jednak żadnego charakterystycznego dla gry elementu: spaceru się po uroczym miasteczku, latania oraz przechadzania się po jaskini; naturalnie wszystkie te elementy okraszone są zestawem pojedynków z innymi trenerami, w których nie zabrakło mega ewolucji. Na końcu zaś czeka nas nagroda w postaci łapania dzikiego stworka — Glalie’a, którego będziemy mogli przenieść do naszego teamu już po premierze pełnej wersji gry.
To na dobry początek. Bo włączając demo i decydując się na kolejną z przygód przed nami zestaw mini-zadań do wykonania, za które otrzymujemy drobne nagrody. Mosdeep prezentuje się biednie, ponuro i pusto — mam cichą nadzieję, że wyłącznie w wersji demonstracyjnej; w pełnej zaś będzie tętnić życiem. Niestety, niewiele — żeby nie napisać nic — w samym mieście zrobić nie możemy i skazani jesteśmy na wspomniane przygody.
Gołym okiem widać jednak zmiany w interfejsie — co cieszy. W nowych Pokemonach całość prezentuje się bardziej czytelnie niż miało to miejsce w poprzednich odsłonach. Silnik, jak już wspomniałem, jest ten sam — nie przeszkadzało to jednak na dopieszczenie tła i usprawnienie animacji, choć tym wciąż zdarza się chrupnąć. Otrzymaliśmy także nowe aranżacje starych melodii — czy lepsze? Powiem wam kiedy spędzę z nimi co najmniej kilkadziesiąt godzin.
Demonstracyjna wersja, moim zdaniem, nie podkręciła ani trochę ciśnienia. Głównie dlatego, że nie daje szansy na zapoznanie wiele nowości — pokazanie jak w praktyce wygląda skradanie to trochę za mało; a cała reszta raczej niespecjalnie zaskakuje. Nie zmienia to faktu, że są to Pokemony jakich się spodziewałem: nic dodać, nic ująć. Wciąż równie mocno wyczekuję gier na sklepowych półkach. Przypominam, że europejska premiera zaplanowana została na 28 listopada.
0 Komentarzy