Moje TOP 5 pozycji z gatunku survival horror - Publicystyka

01
Bartosz "Królik" Królikowski

Jestem graczem, który zdecydowanie najlepiej  czuje się w świecie gry, którego częścią się staje i może go dowolnie eksplorować. Dodatkowo już od wielu lat jestem wieeelkim fanem wszelkich gier o tematyce zombie i postapo. Ku mej uciesze oraz naprzeciw moim oczekiwaniom i zainteresowaniom, gatunek survival horror zaczął podbijać rynek elektronicznej rozrywki. W chwili obecnej mamy zatrzęsienie gier, które łączą możliwość dowolnej eksploracji i przyjemnego rozbijania łbów nieumarłych w "świecie, który upadł". Postanowiłem zatem stworzyć swój prywatny ranking gier tego typu z zaznaczam, że jest to ocena bardzo subiektywna.

 

5. DayZ MOD

Ranking rozpoczynam od prekursora booomu na tego spod znaku survival horror, czyli moda do Army II z dodatkiem Operation Arrowhead, który swą premierę miał w 2012 roku. Mod ten, stworzony przez byłego nowozelandzkiego żołnierza, Deana "Rocketa" Halla, z miejsca zaczął zdobywać wielką popularność na całym świecie oraz przyczynił się do „reinkarnacji” Army II, która sama w sobie hitem na skalę światową nie była. Modyfikacja tego tytułu przyciągnęła graczy swoją otwartością świata, niezwykłym klimatem, oparciem o dobrze zrealizowany przez Bohemia Interactive silnikiem gry ArmA oraz tym co chyba najbardziej przeważyło o jego sukcesie - oryginalnością. Ciekawostką jest to, że DayZ MOD doczekał się dziesiątek swoich własnych modyfikacji, tak więc możemy się spotkać z DayZ Epoch, DayZ Aftermath, DayZ 2017, DayZ Origins itp. itd.

Tytuł ten borykał się również z wieloma problemami, które rozpoczęli sami gracze Namiętnie oszukiwali (aimboty, loot hacki itp.) oraz  w pewnym momencie zaczęli zbierać się w grupy i przeszukiwać całą Czarnoruś w poszukiwaniu lootu, tylko po to, by nikt inny go nie dostał (często zdarzały się przypadki, w których grupy robiły sobie obozy i zrzucały tam loot tylko po to by leżał). Kolejnym co zniszczyło może już nie samą grę ale jej odbiór przez graczy to paradoksalna mnogość wewnętrznych modyfikacji, o których wspomniałem wcześniej. Jako, że każda z nich rządziła się własnymi prawami to gracze przestali się cieszyć ze zdobytego samochodu lub karabinu, bo często zdarzały się one w danym modzie na każdym kroku. Niemniej jako, że tytuł ten jest prekursorem survival horroru w takiej formie i do pewnego momentu był uznawany za grę niemalże genialną, musiałem go umieścić w tym rankingu, chociażby na najniższym stopniu.


4. Infestation: Survivor Stories (wcześniej WarZ)


To, że powyżej pojawiają się dwa tytuły to nie forma ustawienia dwóch gier na tym samym poziomie. Infestation: Survivor Stories oraz WarZ to jedna gra, która ze względów prawnych musiała zmienić nazwę właśnie na tą pierwszą. Zacznijmy jednak od początku. WarZ swój debiut miała w grudniu 2012 na platformie Steam kiedy to w pełni sił na rynku rządziła i dzieliła modyfikacja do Army II - DayZ. Tytuł ten miał zagrozić królowi gier MMO survival i twardą ręką przejąć władzę. Niestety zaraz po premierze, Infestation spotkało się z ogromną falą krytyki. Stało się to za sprawą ogromnej liczbyłą bugów, glitchy i problemów z programem chroniącym przed oszustwami (kickował oraz banował Bogu ducha winnych graczy). Posypały się reklamacje graczy, a recenzenci nie szczędzili słów krytyki (średnia ocen gry wynosiła 2/10), czego skutkiem było wycofanie tytułu z oferty Steam i oddanie pieniędzy nieszczęśnikom, którzy zdążyli tytuł ten zakupić, już po dwóch dniach od premiery. W tle skandalu jakim był poziom gry, toczył się także proces z amerykańskim biurem patentowym oraz wytwórnią Paramount Pictures związany z tytułem gry. Nazwa WarZ została bowiem zastrzeżona w listopadzie 2012 na potrzeby filmu World War Z, więc w czasie między zamkniętą betą a premierą gry. Skutkiem tych dwóch problemów (oficjalnie ogłoszono, że tylko ze względów prawnych) były kolejne 3 miesiące przesunięcia oficjalnej premiery. WarZ wraca w lutym 2013 na Steam, a dwa miesiące później zmienia swoją nazwę na Infestation: Survivor Stories. Na szczęście dla producentów od tej pory gra zalicza jedynie tendencje mocno wznoszącą, mimo iż jest to nadal tytuł średniej jakości. Aktualizacje pojawiają się systematycznie, a silnik chroniący przed oszustwem działa z dnia na dzień coraz lepiej. Im dalej wgłębiałem się w świat Infestation, tym gra zaczynała sprawiać mi coraz większą przyjemność, a dzięki zdobytej wiedzy, błędy przestały razić i wiedziałem jak sobie z nimi radzić. Dochodząc do sedna uważam, że gdy ta pozycja pojawi się na jednej ze Steamowych wyprzedaży za przysłowiowe grosze to możecie śmiało po nią sięgnąć i przekonać się, że wcale nie tak diabeł straszny, jednakże za jego podstawową cenę mogę bez wahania zaoferować lepsze tytuły w tym gatunku.

 

3. DayZ Standalone


Bardzo długo zapaleni gracze potrafili cieszyć się tym co oferuje modowa wersja DayZ, jednak w pewnym momencie zaczęło się szeptać o tym, że pora wyzwolić się spod jarzma i ograniczeń modyfikacji i spróbować stworzyć DayZ jako samodzielny tytuł. Tym samym w sierpniu 2012, za pośrednictwem swojego bloga, Dean Hall poinformował, że wspólnie z Bohemia Interactive rozpoczyna pracę nad DayZ Standalone, czyli samodzielną wersją moda, która nie wymaga posiadania Army II i nie jest ograniczona jej silnikiem. Od tego dnia cały gamerski świat (nie przesadzam) spoglądał z utęsknieniem na Twittera oraz blog autora, oczekując chociażby najmniejszej wzmianki na temat tej wyczekiwanej przez wielu gry. Wszelkie, nawet najdrobniejsze informacje były celebrowane prawie jak oficjalna data premiery. Wreszcie pod naciskiem fanów, po półtorej roku produkcji gry, w grudniu 2013 zdecydowano się niespodziewanie wypuścić DayZ jako alphe w Steamowym programie early access. Co ciekawe, od momentu premiery zarówno na karcie produktu na Steam oraz w oficjalnym oświadczeniu studia i autora, pojawia się informacja, że stopień zaawansowania produkcji gry jest zbyt niski aby ją kupować. Co ciekawsze, nie przeszkodziło to sprzedać się temu tytułowi w ponad milionie cyfrowych kopii w przeciągu czterech tygodni od premiery. Pomimo fantastycznych wyników sprzedażowych, zgadzam się z twórcami DayZ ponieważ w moim odczuciu, tytuł ten ma wciąż zbyt daleką drogę do przebycia by móc mnie usatysfakcjonować. Liczba niedoróbek często, aż zniechęca do kontynuowania podróży przez świat gry. Wystarczy wspomnieć o tym, że mimo iż jest to systematycznie naprawiane, to w tej grze nadal brakuje zombie. Pierwszego spotkałem gdzieś w okolicach drugiej godziny rozgrywki i to w sytuacji gdy stał na środku wioski bez ruchu, nie zwracając uwagi na moje swawole dookoła niego.

Przechodząc do dobrych stron tego co już mamy, warto wspomnieć o tym co nadal jest wielką siłą DayZ, czyli otwartość świata i klimat. Często łapałem się na tym, że spędzałem kilka minut schowany gdzieś w krzakach w przeświadczeniu, że niezidentyfikowany świst, który usłyszałem przed chwilą to kula jednego z graczy, chętnego na moje jedzenie, którego szukałem skrupulatnie nieraz godzinami po wszelkich domkach. Właśnie przez to DayZ SA ląduje u mnie na najniższym stopniu podium, co nie znaczy, że w przyszłości nie zepchnie królującego dla mnie … no właśnie, o tym zaraz.

 

2. State od Decay


Kolejny tytuł, którego korzeni w edycji PC-towej szukać możemy w programie Early Access na Steam, od reszty różni się tym, że nie posiada zupełnie żadnych funkcji sieciowych. State od Decay w pierwszej kolejności swoją premierę miało w cyfrowej dystrybucji na konsolach Xbox 360, zdobywając nieco powoli ale sukcesywnie swych zwolenników kuszonych pozytywnymi recenzjami, wahającymi się w granicach ocen między 7 a 8 w 10 stopniowej skali.

Na pewno korzenie w konsoli Microsoftu pomogły temu tytułowi dostać się niedługo później do systemu Early Access. W tym przypadku, spotkaliśmy się z czymś nieco niestandardowym biorąc pod uwagę inne wczesno dostępowe tytuły, gdyż główną rzeczą, którą developerzy musieli zaaplikować do gry to możliwość sterowania czymś innym niż pad od Xboksa 360 podpięty pod PC.


State of Decay różni się od tytułów, które już przytoczyłem oraz modelu jaki staje nam przed oczami gdy pomyślimy o grze tego gatunku. Otóż tutaj rozgrywka przypomina bardziej to co możemy zobaczyć w serialu telewizyjnym The Walking Dead, a więc nie zajmujemy się wyłącznie potrzebami jednej postaci, a całej społeczności. W tym celu przychodzi nam przeszukiwać okoliczne domy w poszukiwaniu jedzenia, materiałów budowlanych, broni i innych rzeczy potrzebnych do przetrwania. O wysokim miejscu tego tytułu w moim rankingu zadecydowało kilka rzeczy, ale głównym aspektem jakim mnie przyciągnął już na długo przed premierą jest otwartość i zrezygnowanie z jakiegokolwiek zorganizowanego wątku fabularnego. Naszym głównym zadaniem jest przetrwać, a jedyne misje wiążą się z polepszaniem relacji z innymi społecznościami lub rekrutowaniem nowych obywateli do naszej kryjówki.

 

1. Nether

 

Wreszcie „numero uno” mojego rankingu. Nie zaskoczę nikogo jeżeli powiem, że to kolejny tytuł, w który możemy pograć już na etapie beta testów i zakupić go wprost ze Steamowej platformy wczesnego dostępu. Nether to w moim mniemaniu wzór, za którym powinny iść teraz inne gry z tego gatunku. W tym tytule nie doświadczymy kolorowych widoczków z DayZ, Infestation czy nawet State of Decay, oj nie … Tutaj sceneria, którą widzimy to pył, kurz, ludzkie szkielety i powalone budynki, czyli wszystko to co tak naprawdę powinno budować klimat dobrej gry spod znaku survival horror. Kolejną rzeczą, która odróżnia Nether od wcześniej wspomnianych gier jest… brak zombie. Zamiast nich, od czasu do czasu spotkamy kilka typów mutantów.

Pozycja, która zajęła u mnie pierwsze miejsce jest nowym spojrzeniem na gatunek. Muszę przyznać, że twórcy spróbowali dosyć odważnie wbić się z czymś nowym w rynek zdominowany przez zombie. Ale jak to mówią, „kto nie ryzykuje, ten nic nie ma” i stworzyli tytuł, który w momencie premiery wersji finalnej może stać się flagowym tytułem gatunku. Warto wspomnieć o tym co otrzymujemy w tej chwili. Wersja beta Nethera mogłaby być już pełnoprawnym tytułem, ale na średnim poziomie. To właśnie updaty, które widzimy zresztą prawie co 2, 3 dni podnoszą rangę tej gry. To właśnie świadomość tego, że jednego dnia jesteśmy zachwyceni tym co widzimy, a na drugi dzień mamy szansę zagrać w produkt jeszcze lepszy sprawia, że gra to jest niezwykle wyjątkowa. Jeśli ktoś kiedyś zastanawiałby się jak spożytkować pieniądze, które dostał od babci na urodziny to serdecznie polecam ten zakup.

 

O. The Forest


Miejsce zero nie oznacza, że gra jest „top, top”, tylko po prostu jeszcze nie miała swojej premiery, a czekam na nią bardzo niecierpliwie. The Forest to kolejny survival z otwartą strukturą świata. Wcielamy się w niej w rozbitka, próbującego przeżyć na opanowanej przez mutanty wyspie. Musimy nie tylko walczyć o życie, ale również zapewnić sobie schronienie oraz pożywienie. Patrząc na to co obecnie zaprezentowali nam już deweloperzy to gra może być tym co zdeklasuje mojego ukochanego Nethera, może nie w strefie społecznościowej, ale gameplayowej. Niestety data premiery tej gry nadal pozostaje zagadką dlatego nie pozostaje mi nic innego jak codziennie śledzić profil facebookowy gry oraz twitter producenta.

O autorze
Bartosz "Królik" KrólikowskiBartosz "Królik" Królikowski
147 14
Gracz od dziecka. Gra na wszystkim o ile to nie Xbox. Traci pół życia na granie, a drugie pół na pokazywanie gier innym. Wydaje całe swoje pieniądze na pierdoły, a PS4 jest jego pierwszą samodzielnie zakupioną konsolą. Największa gwiazda w zespole.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]