Krótko o Easter Eggach - Publicystyka

00
ravn

Święta Wielkiej Nocy trwają w najlepsze, więc niedopatrzeniem byłoby nie wspomnieć o zjawisku zwanym Easter Egg. Jaja wielkanocne to nic innego jak oczko puszczane przez twórców w stronę graczy, niekiedy ledwie zauważalne, czasami spektakularne, na ogół żartobliwe, ale mogące też wywołać dreszcze. Na przestrzeni kilkunastu lat Easter Eggi pojawiły się w setkach (jeśli nie tysiącach) produkcji, a samo zjawisko rozwinęło się do niesamowitej wręcz skali. Nie chciałbym więc opowiedzieć Wam całej historii, ale luźno pogawędzić, wspomnieć o tym i owym smaczku. Zapraszam do stołu!

 

Żarty i żarciki

Chociaż w grach buszowałem od małego i widywałem puszczane do mnie oczka od dawna, to z nazwą „Easter Egg” spotkałem się stosunkowo późno. Przerwa świąteczna (bożonarodzeniowa skąd inąd), na dworze zimno, okres zawieszenia pomiędzy wigilią a Sylwestrem – wtedy pierwszy raz w moje łapy wpadło GTA: San Andreas. Wymarzone i wyczekane, początkowo niemal niemożliwe do zdobycia. W przerwach między misjami zawsze był czas, żeby powpisywać kody, poszaleć bezkarnie po mieście. Właśnie wtedy, podczas jednego z pierwszych przelotów na świeżo wykodzonym jetpacku, trafiłem na jakże charakterystyczną tablicę zawieszoną na jednym z mostów. „There are no Easter Eggs up here. Go away.” – trochę się pośmiałem (bo kto u licha szukałby jajek wielkanocnych na szczycie mostu?), jednak cały sens tego zwrotu poznałem dopiero nieco później, czytając gdzieś o przeróżnych ciekawostkach, jakie w grze możemy znaleźć. Wszystko ułożyło w logiczną całość. Żeby w jakimkolwiek tytule znaleźć co lepsze smaczki, trzeba się sporo naszukać – a to przypomina tradycyjną zabawę w poszukiwanie wielkanocnych jaj ukrytych w ogrodzie lub domu. I skoro już od GTA zacząłem, to warto się przy nim zatrzymać na dłużej. Cała seria jest praktycznie wielką kopalnią Easter Eggów, niekiedy umieszczanych… dzięki samym graczom! We wspomnianym już San Andreas mieliśmy do czynienia z wieloma innymi smaczkami – od opuszczonych miasteczek poczynając a na samochodzie-widmo kończąc. Pojawiały się też głosy, jakoby gdzieś tam krążyło UFO, a nawet Wielka Stopa (sam szukałem ich godzinami). I chociaż finalnie okazało się, że były to tylko zwyczajne plotki, to rozeszły się bardzo szerokim echem, docierając do uszu ojców serii, którzy postanowili część z nich wykorzystać. Jakież było moje zdziwienie, gdy grając spokojnie w Red Dead Redemption dostałem misję ze znalezieniem Big Foota, a w GTA V natknąłem się na wszechobecne ślady UFO (że o duchu na skale nie wspomnę)

.

Zostawmy jednak dzieła Rockstara i przejdźmy dalej. Często zdarza się, że Easter Eggi nawiązujące do co poniektórych dzieł pojawiają się w zupełnie innych grach. Spójrzmy chociażby na najpopularniejszego jajogłowego świata gier – Gordona Freemana, którego zwłoki znajdziemy np. w Stalkerze, Metrze 2033 czy Penumbrze (ręka z łomem wystająca spod lodu). Są też gry, które same w sobie są jednym wielkim wielkanocnym jajkiem, chociażby jedna z moich ulubionych sandboxowych serii – Saints Row. The Third oraz część IV to prawdziwy festiwal przeróżnych odniesień, nie tylko dotykających gier, ale popkultury w ogóle. Uśmiałem się nie jeden raz widząc np. dwie gumowe lalki stojące na dziobie wraku statku (Titanic), gigantyczną puszkę napoju-maskotkę w roli Godzilli bądź King Konga, jawne odniesienia do TRONa, Matrixa czy Gwiezdnych Wojen (całe levele/kostiumy), kiczowatych filmów o kosmitach etc.

Czasem Easter Eggi znajdziemy w grach, w których zupełnie ich się nie spodziewamy. Żeby nie szukać daleko, spójrzmy na przykład Battlefielda 4, w którym to kilka dni temu znaleziono… megalodona. Gigantyczny rekin wielkości wieloryba (który faktycznie kiedyś istniał), podobny z wyglądu do żarłacza ludojada pojawia się na jednej z map nowego dodatku, a żeby go zobaczyć należy odkryć jak to zrobić. No właśnie, żeby zobaczyć niektóre Easter Eggi trzeba się konkretnie natrudzić i wykonać określone kroki. Najlepiej znanym przykładem takiego jaja jest chyba krowi level z Diablo – aby się tam dostać trzeba wykonać szereg zadań (zebrać parę przedmiotów, przejść grę, zacząć na tym samym poziomie trudności raz jeszcze i tam połączyć zdobyte klamoty etc). Wystarczy małe odstępstwo od instrukcji, by portal do krowiego poziomu nigdy się nie pojawił.

 

Ale jaja

Easter Eggi są wszędzie, czasem większe, innymi razy ledwie zauważalne, ale ich odkryciu zawsze towarzyszą emocje, bo czasem wystarczy nawet mała karteczka z zabawnym rysunkiem czy tekstem by się uśmiechnąć. Moim zdaniem wielkanocne jajka są najlepszą formą dowcipu otwartą dla całej branży gier, zarówno dla tytułów stricte poważnych, jak i tych luźniejszych w formie. Czy i Wy lubicie szukać Easter Eggów, a może macie jakieś swoje ulubione? Zapraszam do komentowania!

 

 

        

O autorze
ravnravn
54 0

Z klawiaturą i myszką na biurku, konsolką w kieszeni lub padem w ręce jestem niemal od zawsze. Zajarany setką różnych rzeczy. Gry doceniam za emocje, klimat i magiczne „to coś”.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]