Gry stare ale jare #8 – Contra - Publicystyka

00
Filip 'Sirmann' Jankowski

Gdyby powstała oficjalna lista najbardziej rozchwytywanych gier na sławetną konsolę Nintendo Entertainment System, na pierwszym miejscu dla wielu z nas znalazłaby się Contra. Wszędzie, gdzie się pojawiła, robiła furorę, chociaż była tylko jednym z licznych produktów wytwórni Konami. Ta bowiem w latach 80. wypuszczała gry z prędkością karabinu maszynowego.

 

Gdy w Polsce przełomu transformacji upowszechniła się chińska konsola Pegasus, dla polskich graczy (w tym także dla mnie) stanowiła jedyny sposób z kontaku z grami na NES-a. Wynikało to po prostu z faktu, że Nintendo nie sprzedawało własnej konsoli w Polsce. Pamiętam, jak w dzieciństwie napotykałem liczne stoiska z pirackimi kartridżami zawierającymi zestaw gier do uruchamiania. W domu posiadałem klon Pegasusa posiadający dodatkowo klawiaturę oraz kartridż 32 in 1 – dzięki niemu poznałem nieśmiertelne Super Mario Bros. Tetrisa.

 

 

Nie miałem jednak do czynienia z najważniejszym z kartridży, jaki był niezwykle rzadko spotykanym obiektem pożądania. Nazywał się on 168 in 1, W praktyce obsługiwał on tylko osiemnaście oryginalnych gier, ale jedną z nich właśnie była Contra. Produkt wyobraźni Shigeharu Umezakiego z 1987 roku rozpalał serca graczy, którzy się z nim zmierzyli.

 

Fabularnie ta gra akcji, która pierwotnie swe światło dzienne ujrzała na automatach, wywoływała śmiech. Terroryści przejmują kontrolę nad bezludną wyspą i uzbroiwszy ją po grunt, umożliwiają przybycie krwiożerczego Obcego, który w Japonii znany jest jako Gyaba, a w naszym kręgu kulturowym nosi miano Red Falcona. Przeciwko setkom, jeśli nie tysiącom, ludzi siły Ziemi wysyłają dwóch umięśnionych komandosów o posturze Arnolda Schwarzeneggera.

 

 

Oczywiście nie fabuła stanowi o uroku Contry, w której zadaniem jest po prostu strzelanie na lewo i prawo (a właściwie w ośmiu różnych kierunkach, bo zagrożenie czyha z każdej strony). Po prostu gdy tylko gracz pojawia się w świecie gry, jest dosłownie zalewany falą wrogów. Z lewej i z prawej nacierają najprostsi piechurzy, do tego naszym zadaniem jest zmierzenie się z działami, maszynami, a nawet samymi Obcymi.

 

Początkowo dostajemy do dyspozycji jedynie zwykłą strzelbę, zdolną do wystrzelenia jednego pocisku naraz. Zbierając power-upy pochodzące ze zniszczonych kapsuł i czujników, otrzymujemy jednak bardziej urozmaicone rodzaje broni. Jeden z nich pozwala na wypuszczanie pocisków w kilku kierunkach jednocześnie. Istnieje też broń, która wystrzeliwuje obracające się pociski, pozwalające na uśmierzenie wirtualnych przeciwników z ukrycia. Niektóre power-upy zapewniają naszemu bohaterowi nieśmiertelność czy też przyspieszony ostrzał.

 

Chaos na ekranie powoduje, że strzelamy we wszystkich kierunkach, z małpią zręcznością omijając kule i trafiając w czułe punkty bossów. W takich okolicznościach niezwykle łatwo stracić kanoniczne trzy życia. Ale Umezaki wziął to pod uwagę. W Contrze została umieszczona sekwencja kodów, która wprawdzie pojawiła się wcześniej w grze Gradius, ale dopiero w dziele Umezakiego zdobyła olbrzymią popularność. Pozwoliła ona mniej doświadczonym użytkownikom na otrzymanie dodatkowych trzydziestu żyć i tym samym zwiększyła szansę na ukończenie gry. Ten swoisty "Konami code" o kombinacji ↑,,↓,,←,→,←,→,B,A był później wykorzystywany w innych produkcjach wytwórni.

 

 

A poza tym Contra była po prostu profesjonalnie zrobionym dziełem. Zawierała zarówno widok boczny, jak i niekiedy perspektywę trzeciej osoby. Posiadała też niezwykle dynamiczną, wpadającą w ucho muzykę, która stała się osobnym obiektem kultu. Dodając do tego zróżnicowane etapy, klimat rodem z kiczowatych filmów akcji lat 80. z Rambo II Commando na czele – można doszukiwać się źródeł tej niezwykłej popularności dzieła Umezakiego.

 

A choć zawierała komiczne niekiedy błędy (na przykład pozostawanie naszego bohatera poza zasięgiem strzelającego tylko na ukos czołgu), to ma swój urok, dzięki któremu doczekała się wielu kontynuacji: Super Contry (1988), przeznaczonej na konsole przenośne Operation C (1991), 16-bitowej Contry III (1992), dalej gier Contra: Hard Corps (1994), Contra: Shattered Soldiers (2002), Neo Contra (2004) – a to tylko gry Konami. Swoje wersje zmagań komandosów z kosmitami stworzyły inne studia, na przykład Appaloosa Interactive (pierwsza trójwymiarowa część serii pod nazwą Contra: Legacy of War, 1996), WayForward (Contra 4, 2007) i M2 (Contra ReBirth, 2009).. 

 

Contra ma też miejsce w panteonie gier kultowych. Do dziś powstają nieoficjalne remaki tego dzieła (weźmy chociażby wersję zbudowaną na bazie LittleBigPlanet na PS3). Doczekała się też parodystycznych filmików, jak te poniżej:

 

 

Autor: Filip 'Sirmann' Jankowski

Weteran gier o II wojnie światowej, wieloletni redaktor artykułów o rozrywce elektronicznej na Wikipedii, retrogracz. Dla niego przygoda z konsolami skończyła się na PlayStation, co nie oznacza, że zamieszkuje w informatycznej pustelni. Chce za to z niej wyciągnąć zwolenników wysłania gier na Księżyc, albo przynajmniej ich samych tam wysłać. Miłośnik tego, co stare i na szczęście nie przestarzałe, oddany fan Europy Universalis.

O autorze
Filip 'Sirmann' JankowskiFilip 'Sirmann' Jankowski
317 5

Weteran gier o II wojnie światowej, wieloletni redaktor artykułów o rozrywce elektronicznej na Wikipedii, retrogracz. Miłośnik tego, co stare i na szczęście nie przestarzałe, oddany fan Europy Universalis.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]