Czy jesteś grokrastynatorem? - Publicystyka

11
JohnSnake

Słowa tego nie szukajcie w słowniku, ponieważ dopiero je wymyśliłem. Jako autorowi, przysługuje mi chyba także podanie jego definicji. Dobrze więc: grokrastynacja to tendencja do odkładania kolejnych gier na później, pomimo szczerych chęci ukończenia ich. Przykładowo: kupiliście właśnie tytuł, na który strasznie się nakręciliście. Bawicie się świetnie przez dwie godziny, ale jakaś zewnętrzna sytuacja zmusza Was do zakończenia rozgrywki. Wszystko jest w normie, w końcu wieczorem do gry wrócicie. W międzyczasie myślicie o kolejnych zadaniach czy zawiłościach fabularnych swojej „nowej miłości”. Nastaje wieczór – spędzacie go oglądając filmiki z kotami lub grając w coś zupełnie innego. Jesteście z tego powodu źli. Wasze creme de la creme elektronicznej rozrywki było na wyciągnięcie ręki, ale wolny czas postanowiliście zmarnować w sposób, który nawet Was nie satysfakcjonował. Będziecie to powtarzać jeszcze wielokrotnie. To jest właśnie grokrastynacja.

 

Obrazek 1. Fizyka 101: Załamanie czasoprzestrzenne w praktyce - Skończył nam się wolny czas, a my nawet nie wiemy co takiego robiliśmy...

 

Zaraz, jak w to się grało...

 

Istnieje specjalny test, który pomaga zdiagnozować tą prawdziwą prokrastynację.1 Można go jednak z powodzeniem odnieść do naszego growego odpowiednika. Oprócz nieco pustych frazesów, typu „odkładasz wszystko na jutro”, w teście tym można znaleźć kilka ciekawych stwierdzeń, które warto odpowiednio skomentować. Zobaczcie sami:

 

  • Oczekujesz „odpowiedniego momentu”, chwila obecna zawsze jest z jakiegoś powodu nie najlepsza.

 

Chyba jeden z ważniejszych czynników – z góry zakładamy, że dany tytuł „porwie” nam kilka godzin z życia. A my przecież nie możemy mu poświęcić nawet 30 minut, bo zaraz „coś” może się wydarzyć. Będziemy musieli wyjść do sklepu, pojechać po kogoś autem, albo umyć okna w całym domu. Dlatego też uskuteczniamy wcześniej wspomniany plan B: śmieszne filmiki. Mija godzina – nadal nikt nic od nas nie chce. Dociera do nas, że można było spędzić ten czas inaczej.

 

  • Nie wiesz zupełnie od czego i w jaki sposób rozpocząć działania, zwłaszcza wtedy, kiedy efektów pracy nie widzisz od razu.

 

Odpalamy Civilization V. Gandhi właśnie wypowiedział nam wojnę. Trzeba chuderlawego skurkowańca zaskoczyć jakąś pokaźną bombką. Ale odkrycie atomówki zajmie jakieś 20 tur, no i będzie wymagało zaplecza naukowego, którego rozbudowa w kilku miejscach naszego państewka zajmie drugie tyle. Za dużo roboty. Może jednak lepiej wrócić do setnej partii Pasjansa...

 

  • Masz trudności z ustaleniem zadań priorytetowych i zarządzaniem własnym czasem.

 

W końcu mamy czas na levelowanie naszej postaci w Skyrim i odkrycie kilku nowych legowisk smoków. Tylko najpierw poukładamy książki w naszej chatce i postrzelamy do strażników w Whiterun. Później stworzymy kilka mieczy dwuręcznych o nazwie „Mój penis”. Ojej, właśnie zabrakło nam czasu na zrobienie zaplanowanych czynności – ale jakby ktoś pytał, to mówimy, że w tej cholernej grze po prostu wszystko dzieje się zbyt wolno i dlatego jej nie tykamy...

 

  • Uważasz, że można robić efektywnie wiele rzeczy naraz.

 

Obiad, serial i gra w tym samym czasie. Benjamin Franklin by się nie powstydził wdrażania takiej wielozadaniowości do świata relaksu. Tylko, że obiad coś dziwnie zimny się zrobił, z serialu zapamiętaliśmy jakieś 10% scen, a w grze poruszamy się w tempie dwóch kroków na minutę. No ale robienie wszystkiego po kolei jest dla frajerów...

 

  • Sama myśl o porażce przyprawia Cię o dreszcze.

 

Krótko i na temat: Dark Souls. Coś wcześniej wspominałem o dłuższej sesyjce w Pasjansa, nie? No to wiecie gdzie szukać odprężenia.

 

Tak wiele gier, tak mało czasu

 

Przygotujcie się na prawdziwy shocker: Gry video nie są pizzą! Nie kupujemy kilku pizz w tym samym czasie tylko dlatego, że akurat są na nie promocje – wszystkiego najzwyczajniej w świecie nie przetrawimy. Z grami jest inaczej: kupujemy świetne tytuły podczas wyprzedaży, ponieważ bardzo chcemy do nich wrócić w późniejszym czasie. Jednak rzadko kiedy tak robimy. Nie wierzycie mi? To uwierzcie statystykom.2

 

Wykres 1. Statystyki Steama. Na żółty kolor zaznaczono średni czas przejścia danej gry, a na zielono procent graczy, którzy temu zadaniu podołali. Coś nie chce nam się kończyć gier...

 

Czy L.A. Noire jest słabym tytułem? Tylko jedna osoba na dziesięć postanowiła zakończyć wszystkie sprawy. A może Homefront zasłużył na Złotego Joysticka, skoro prawie 50% graczy zobaczyło napisy końcowe? Co ciekawe, przeciętna długość kampanii nijak się ma do ilości użytkowników, którzy przeszli daną grę. Na później odkładamy zarówno gry na 5 godzin jak i te na 30. Uwielbiamy przy okazji marudzić, że współczesne tytuły są za krótkie albo niezbyt wciągające. Tylko kiedy ostatni raz FAKTYCZNIE daliśmy jakiejś grze szansę?

 

Zarzućmy kawalkadą słabych wymówek. W ostateczności i tak musimy tłumaczyć się przed sobą. Wiadomo, że wolny czas można trwonić na mało produktywne (nie)aktywności. Każdy ma do tego prawo. Ale czy czasami nie głupio nam, że dokładamy gier do stosu „dokończę później”, wiedząc że jeszcze trochę i braknie nam na nie życia?

 

Cóż, mi jest głupio. W pewnym sensie jestem hipokrytą, pisząc artykuł w tym tonie. Przechodząc tylko piątą część danej produkcji, traktuję ją jak nieco wydłużone demo. Nie minie ekscytacja jednym tytułem, a ja już natrafiam na kolejny. To błędne koło, które – jeżeli nie zostanie przerwane – pozbawia człowieka czerpania przyjemności z danej gry. Ale nie z grania per se – i dlatego ukrócenie całego procederu jest tak cholernie trudne.

 

Obrazek 2. Możecie powiedzieć, że autor tekstu jest hipokrytą. Swoją drogą, te (prawie) 11 godzin to też mnóstwo gier - tylko odpalanych średnio na jakieś 20 minut...

 

Moja rada: Zapomnijcie o reszcie swojej biblioteki na Steamie albo Originie. Usiądźcie na tyłku i przestańcie przejmować się tym, że za 20 minut do pokoju może wparować matka/partner z listą rzeczy do zrobienia. Skupcie się na tym jednym tytule. Wsiąknijcie. I przestańcie w końcu grokastrynować.

 

 

[1] R. Palusiński, Czy dopadła Cię prokrastynacja (test)?, http://robertpalusinski.blogspot.com/2012/09/czy-dopada-cie-prokrastynacja-test.html

[2] CJ Miozzi, Why don't gamers finish games?, http://www.gamefront.com/why-dont-gamers-finish-games/

O autorze
JohnSnakeJohnSnake
707 9
Pecetowiec wierny wujkowi Newellowi. Fan sieciówek, 'rogalików' i sandboxów. Serialowy maniak. Wieczny poszukiwacz dobrego kina science-fiction oraz fantasy. Oprócz tego lubi dobre żarcie i jeszcze lepsze piwo. Innymi słowy – typowy nerd.

1 Komentarz

szamani 9 lat temu

A ja jestem grokrastynatorem?

1 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]