Błędy językowe w grach - Publicystyka

30
sandmann21

Głupio się przyznać, ale pomimo wielu lat strofowania przez nauczycielkę, rodzinę i znajomych, po dziś dzień zdarza mi się mówić ‘włanczać’ niżeli ‘włączać’. Niby nic, ale wiele osób razi to niedopatrzenie i bierze to za wyznacznik mojego pochodzenia lub, co gorsza, inteligencji. Uwierzcie mi lub nie, ale zawsze staram się wypowiadać poprawnie, jednak pomimo, iż za każdym razem zanim otworze paszczę i jak mantrę powtarzam ‘włączać, włączać, włączać’ i wbijam sobie do głowy, że w domu nie mam przecież ‘włanczników’, to i tak koniec końców robię z siebie głupka. Pod względem językowym, gry są bardzo do mnie podobne.

 

Samouk

 

Gdy słowo ‘lokalizacja’ i ‘dubbing’ nie istniały w słownikach wydawców gier, aby dobrze się bawić trzeba było przejść szybki, bezpłatny i na dodatek własny, kurs językowy. Ja wyrobiłem sobie mój angielski, na ten przykład, oglądając tony kreskówek na oryginalnym Cartoon Network i pykając w Warcrafta lub Settlersów.

Oczywiście w ówczesnych grach poziom skomplikowania języka nie był zbyt wysoki, ale komuś kto nie miał nigdy styczności z obca mową, mógł on sprawić problem. Wynikało to głównie z tego, że kiedyś gry posługiwały się bardziej tekstem do opisywania zdarzeń a nie filmami z aktorami i ich nie naganną dykcją. Utrudniało to siła rzeczy wymowę niektórych słówek, które z przyzwyczajenia, podobnie jak te cholerne ‘włanczniki’, wymawiam po dziś dzień z błędem.

 

Będę grał w grę

 

Ot choćby pierwszy z brzegu Tomb Raider. Mogę się założyć, że absolutnie nikt nie wymawia tytułu tej gry jako ‘tuum rejda’ a gdy już to robi, to koniecznie z przeciągniętym „u” aby zaimponować znajomym swoim angielskim nabytym za ciężkie pieniądze u pani, która Londyn widziała zapłakując się oglądając Notting Hill. Tomb Raider to dla wielu „tomb rajder” i już. Lekcje angielskiego w szkole i setki godzin zagranicznych video recenzji nic tu nie zmienią i na pytanie w jaka grę będę grał na Sylwestra, bez wahania wymienię właśnie przygody Lary. Koniecznie z błędem. 

Podobną grą, którą notorycznie gwałcę językowo, jest bez wątpienia inFamous, który w moich ustach zawsze już będzie ‘infejmusem’. Tu błąd wynika z faktu, że słowo ‘famous’ (fejmus) jest dosyć często używane czy to w telewizji czy piosenkach, ale jego przeciwieństwo jest już mniej popularne. Dwa słówka, mimo iż maja praktycznie taki sam zestaw liter, to oprócz diametralnie innego znaczenia, różnią się także wymową. Chcąc zabłysnąć na dzielni polecam więc mówić ‘infemys’ lub po prostu niesławny. Zresztą Sony, chyba jako jeden z nielicznych wydawców, zaczyna tłumaczyć tytuły swoich produkcji idąc na rękę swoim odbiorcom, czego przykładem, oprócz wspomnianych przygód Cole’a, niech będzie choćby Beyond: Dwie Dusze, zgrabnie przełożony na polską mowę przynajmniej w 66%. Zawsze się zresztą dziwię, że skoro można tłumaczyć nazwy filmów i książek, to czemu nie zabrać się za branżę gier. Chcielibyście pograć w Wielką Kradzież Aut Pięć, Boga Wojny Trzy lub Poczucie Obowiązku: Duchy? Ja bym spróbował.

A wracając do wymowy, to najgorsze perypetie miałem chyba obcując ze, świetnym nota bene, L.A Noire. Wypytując o ten tytuł w komisach udało mi się usłyszeć, że ‘la nojre’ czy też ‘el, ej norła’ będzie dostępna w tym tygodniu i zostanę powiadomiony, jeżeli zechce ‘dołanczyć’ swoje imię do listy oczekujących. No OK. Dla osób chcących uniknąć kretyńskich spojrzeń to podpowiadam, że ta gra to ‘el, ej nułar’. Ale jak znam życie to tak czy siak, lepiej iść z zapisanym na kartce tytułem, ponieważ wasza chęć zabłyśnięcia poprawną wymową może nie znaleźć zrozumienia u obsługi, która i tak usilnie będzie wmawiała nam, że zamiast ‘el, a nor’ poleca ‘kryzysa’, ‘falołta’ lub co gorsza ‘bluud dragona’.

Żeby było śmieszniej to akurat zła wymowa słowa ‘blood’ to już wynik przeuczenia a nie ignorancji językowej - wszak od lat wmawiano nam, że podwójne ‘o’ czyta się w angielskim nie inaczej niż jako ‘u’. W 90% tak rzeczywiście jest, jednak w myśl starej maksymy to właśnie wyjątki potwierdzają regułę i w przypadku ‘blood’ wiele osób popada w nadinterpretację.

 

Jak to się pisało?

 

Coraz więcej słówek używanych potocznie, zapożyczamy z innych języków. Nie stanowi to problemu do momentu, gdy skupiamy się głównie na wymowie (choć patrząc na poprzedni akapit, to z wymowa i tak nie zawsze jest różowo), ale raz na jakiś czas przyjdzie nam owe słowo zapisać. Można rzec, że wtedy dopiero zaczynają się schody.

Spotkaliście się kiedyś z pytaniem na forum o opinie o ‘plejstejszyn’ albo recenzję 'bioszoka'? Ja, na swoje nieszczęście, nie raz. Niektórzy chcą być chyba bardziej elokwentni w swoich wypowiedziach, więc przez myśl im nie przechodzi wpisania zwykłej frazy 'konsola Sony'. Niestety te same osoby nie zaglądają zazwyczaj do wujka google celem sprawdzenia pisowni i wyznając zasadę „Polacy nie gęsi…”, zapisują niektóre rzeczy fonetycznie, bo przecież i tak wszyscy zrozumieją o co chodzi. To właśnie przez lenistwo powstają takie potworki jak ‘iksbox’, wspomniane ‘plejstejszyn’ czy ‘kal of djuti’. Należy też wspomnieć o niesmiertelnym 'asasynie', którego oryginalna pisownia upstroszona podwójnymi 's' i fikusnym apostrofem, pokonała niejedną osobę. Ze mna włącznie.

 

Polska trudna język

 

Wróćmy jeszcze na chwilę do złotej ery gier, w której dmuchało się w kartridże, a myszki miały kulki, które trzeba było czyścić raz w miesiącu wacikami. Budżety na produkcje były zazwyczaj niskie i po poniesieniu kosztów na programistów, grafików i marketing, dla tłumacza zostawało zazwyczaj przysłowiowe ‘5 zeta’. Z owym mocno okrojonym portfelem, wydawcom nie pozostawało nic innego jak zatrudnianie swoich teściowych, pięcioklasistów z pobliskiej podstawówki lub rzeźnika z osiedla. Tym, którzy nie wierzą jak bardzo można zepsuć tłumaczenie polecam Zero Wing i jego słynne ‘All your base are belong to us’ do dziś królujące na przeróżnych memach. Zresztą, jak mnie pamięć nie myli, to gdy ginęliśmy w GTA III na ekranie w polskiej wersji można było dojrzeć słowo ‘zepsuty’, które pasowało do sytuacji jak pieść do nosa.

 

A więc…

 

Branża gier w specyficzny sposób traktuje język. Od lat usilnie wmawia się nam, że nie trzeba tłumaczyć tytułów, bo wszyscy wola oryginalne brzmienie, jednak jak przychodzi co do czego to te oryginały brzmią w ustach domorosłych poliglotów jak wyjaśnienia pijanego małżonka przed żoną o 4 nad ranem, dlaczego ten pierwszy nie ma na dupie spodni. Jakość tłumaczeń też nie raz pozostawia wiele do życzenia i nawet w nowej wysokobudżetowej grze zdarzają się krzaczki. Chciałbym dożyć dnia, w którym obcowanie z zagranicznym tytułem nie będzie usiane przeszkodami, a w międzyczasie ja ‘wyłanczam’ komputer i idę pograć w ‘metal dżir solid’ na ‘plejstejszyn’.

 

 

Autor: Maciej 'sandmann21' Gensler

Fan komiksów, kinematografii i gier, w które gra odkąd pamięta. Do dziś wspomina swoje początki na Pegasusie, legendarną Amigę i długie godziny spędzone na grze w Lotusa czy Superfroga. Pykał praktycznie na każdej platformie od SNES, poprzez PSOne, na PC kończąc. Obecnie zamienił klawiaturę i myszke na Dualshocka od PS3 i z dumą nazywa siebie konsolowcem.

O autorze
sandmann21sandmann21
67 7

Fan komiksów, kinematografii i gier, w które gra odkąd pamięta. Pykał praktycznie na każdej platformie od SNES, poprzez PSOne, na PC kończąc. Obecnie zamienił myszkę i klawiaturę na pada od PS3 i z dumą nazywa się konsolowcem.

3 Komentarze

sandmann21 10 lat temu

Takie przykłady polgliszu to kojarzą mi się od razu z grą Wacki Kosmiczna Rozgrywka. Tam w menu zamiast słowa akceptacji: 'sure' mieliśmy zwykły polski: 'siur'.

0 Odpowiedz
Sokool 10 lat temu

pamiętam Wacki... aż zagrałbym sobie jeszcze raz w tą grę :)

0 Odpowiedz
Raijn 10 lat temu

Mi się cały czas przypomina się sytuacja z "gralni" z końcówki lat dziewięćdziesiątych, kiedy to etatowi przesiadywacze (tacy, którzy od rana do wieczora zajmowali większość stanowisk) grali w Gran Turismo na PSX-ie. Jeden gra, kilku mu kibicuje, nagle ostry obrót i gość zaczął jechać pod prąd. Wówczas jeden ze speców zarzucił takim oto wiekopomnym zdaniem: "Zawróc szybko bo masz wrong waja i stracisz bestskora". To był chyba ten moment, kiedy stwierdziłem, iż krucjata uświadamiająca jest bez sensu.

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]