Batman v Superman - czyli mój mały ból tyłka - Publicystyka

00
sandmann21

Przeglądając gry z samego dołu menu na mojej konsoli, wśród zakurzonych pozycji typu Outland czy Far Cry 2, trafiłem na pozycję Batman Arkham City. Postanowiłem włączyć ją sobie na sekundę by wykonać parę lotów po mieście i przypomnieć sobie tę świetna produkcję. I gdy po raz setny wykańczałem wrogów serią kombosów z uśmiechem na ustach, nagle ogarnęło mnie przerażenie. Wszak niedługo na ekrany zawita film Batman v Superman.

Ehh. Czy tylko mnie nachodzą straszne obawy związane z jakością tej produkcji?

 

Za sprawą Christophera Nolana i jego filmów oraz serii gier od Rocksteady, Batman przeżył swoją druga młodość. Niestety tego samego nie da się powiedzieć o innym flagowym produkcję wydawnictwa DC - Supermanie, który w odróżnieniu od panicza Bruce’a, nie miał szczęścia ani w kinie ani tym bardziej w grach.

 

 

Nie oszukujmy się, Supcio jest dzieckiem amerykańskiej propagandy stanowiącym wręcz przejaskrawiony, pozytywny wzorzec do naśladowania, zupełnie zresztą jak KapitanAmeryka i jego biało-czerwono-niebieski kubraczek. Superman jest supersilny, lata, jest praktycznie nieśmiertelny a przede wszystkim cechuje go wręcz irytująca prawość i uczciwość. Nic dziwnego, że każdy Jankes chciał nim być.

 

Dziś postać Clarka Kenta nie wpisuje się tak dobrze w nasze realia. Dzieciaki obecnie większą sympatia darzą ironicznego Tonego Starka, zabawnego Spider-Mana, brutalnego Wolverina czy wspomnianego wyżej, mrocznego Batmana. To, co zrozumiał Nolan i co zmienił w swojej nietoperzowej trylogii względem komiksowego pierwowzoru, umknęło gdzieś Zackowi Snyderowi, który nie umiał przenieść historii z 1938 roku w XXI wiek. W jego filmie ciągle czuć, że Clark to poczciwy chłopaczyna, który w życiu nie przeklinał, w szkole miał same piątki, a z seksem czeka do ślubu. Sorki, ale ja tego nie kupuje. Nie w czasach Internetu i kretyńskiej mody na puszczanie muzyki z głośników telefonu oraz roznegliżowanych 13-latek o aparycji lasek z teledysku Liroya. Dobrze, że Superman nauczył się chociaż nosić majtki pod spodniami.

No i teraz porównajcie sobie tak skrojonego, miałkiego bohatera z pełnym trosk i demonów Batmanem, który aby stać się mrocznym rycerzem poświęcił większość swojego życia, i który za każdym razem gdy walczy, stawia swój żywot na szali. No właśnie. Nie dość, że Superman jest poprawny do bólu, to na dodatek jest jeszcze mocno uprzywilejowany, aby być herosem. Wszak on praktycznie niczym nie ryzykuje (nawet Doomsday nie mógł go zabić ), a moce jakie obecnie posiada czynią z niego, nie przebierając w słowach, boga.

I teraz ta dwójka diametralnie różniących się od siebie postaci ma stanowić drużynę? Jeszcze w komiksie miało to sens gdyż Bruce był równie przesadzony pod względem umiejętności co Clark oraz miał na wyposażeniu kryptonit, którym mógł szarżującego Supermana sprowadzić na ziemię. Niestety w Człowieku ze Stali ów materiał nie istnieje, a w trylogii Nolana, Batmanowi jest bliżej do wyszkolonej CzarnejWdowy niż do 150 kilowego koksa znającego 127 sztuk walki (a nie podejrzewam by gacek w nowym filmie wrócił do tych komiksowych korzeni). Niestety właśnie dlatego nie potrafię ogarnąć ani opcji, w której panowie stanowią zespół, ani takiej wersji, gdzie staną oni naprzeciwko siebie.

Marvel swoje uniwersum przemyślał bardzo dobrze. Wprowadzał każdego swojego bohatera po kolei, nierzadko okrajając ich moce i ostrożnie badał teren przed wypuszczeniem dzieła zbiorowego, jakim byli Avengersi. DC przypomina mi trochę nastolatka na siłę starającego się naśladować swojego fajnego brata, który zaczął wyrywać już laski.

 

Nie chciałbym aby moja troska została odebrana jako narzekanie, ale nie ukrywam, że faktycznie mam mały ból tyłka. Jako miłośnik literatury obrazkowej bardzo chciałbym, aby na ekranach i na konsolach lądowały jak najlepsze produkcje prawiące o losach komiksowych herosów. Niestety Batman v Superman na dzień dzisiejszy nie zapowiada się dobrze, jednak w głębi serca liczę, że siedząc na sali kinowej bardzo pozytywnie się zaskoczę tak jak miało to miejsce podczas seansu Strażników Galaktyki.

No chyba, że Snyder w swoim nowym dziele znowu zamieści latające wibratory. Wtedy film będzie zwyczajnie nie do uratowania.

 

O autorze
sandmann21sandmann21
67 7

Fan komiksów, kinematografii i gier, w które gra odkąd pamięta. Pykał praktycznie na każdej platformie od SNES, poprzez PSOne, na PC kończąc. Obecnie zamienił myszkę i klawiaturę na pada od PS3 i z dumą nazywa się konsolowcem.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]