Sushi Grind: Kiedy świat kończy się z Tobą - Felieton

00
Cascad

Cascad: Zombie Grinderze, ponieważ dziś na ruszt rzucamy jedną z wielu wyjątkowych gier na Nintendo DS - The World Ends With You to rozmowę warto zacząć od skupienia się na twórcy tego tytułu. Tetsuya Nomura w wielu kregach znany jest jako „ten człowiek, który zepsuł Final Fantasy” - sam się ku tej opinii przychylam. W chwili, gdy oddano mu do dyspozycji własny, całkowicie autorski projekt dał się jednak poznać z zupełnie innej strony, bo TWEWY jest zwyczajnie fantastyczną grą. Jak myślisz dlaczego?

 

Zombie Grinder: Po pierwsze, nie zgodziłbym się z krzywdzącym epitetem pod adresem Nomury. Problemy serii Final Fantasy, jest zdecydowanie bardziej złożony, aby obarczać nim jedną osobę. Za psucie Finala odpowiedzialny jest bardziej zarząd i akcjonariusze, ale to temat na dłuższą dyskusję. Poza tym Nomura to bardzo kreatywna osobowość - odpowiada za cały projekt Kingdom Hearts, crossover Disneya i Final Fantasy. Taka gra w teorii nie mogła się udać, a wyszła jednak oryginalna i ciekawa seria z dobrą mechaniką. Przypadek Kingdom Hearts pokazuje, że Tetsuya Nomura to człowiek, któremu zdecydowanie lepiej wyszły projekty autorskie niż te tworzone po presją wynikająca z tworzenia kolejnej części czy spin-offa FF. The World Ends With You to nie typowy dla jRPG miks fantasy i sci-fi. To gra osadzona we współczesnej Japonii, w przeżartej konsumpcjonizmem dzielnicy Shibuya, a oś fabuły stanowią legendy miejskie.

 

 

C: Legendy miejskie to rzecz genialnie wykorzystywana przez Japończyków w ich grach. Szkoda, że studia z innych części świata nie korzystają z tego patentu zbyt chętnie. The World Ends With You jest dla mnie jednak bardziej grą o... modzie, o czym świadczy przełożenie jej na system, w którym to jakie mamy przypinki i jak się prezentujemy w danej części Shibuyi ma wpływ na statystyki naszych postaci. Oczywiście ta forma komentarza sięga jeszcze głębiej - mamy bowiem oto grę RPG umieszczoną w całości w jednej dzielnicy jednego miasta - przybliżmy może zatem bliżej jej fabułę tym, którzy nie mają pojęcia o czym w ogóle dyskutujemy...

 

ZG: Teraz mnie masz. W sumie ciężko streścić tak wykręconą fabułę w kilku zdaniach. The World Ends With You rozgrywa się w Shibuyi, tokijskiej dzielnicy mody i życia nocnego. Głównym bohaterem jest niesamowicie antypatyczny chłopak, Nekku który dowiaduje się, że... umarł. Dostaje szansę na powrót do życia poprzez uczestnictwo w trwającej tydzień Grze. Polega ona na wypełnianiu misji zleconych przez tajemniczego Kompozytora. Problem w tym, że Nekku nie jest jedynym uczestnikiem zabawy, a przewidziano tylko jedną nagrodę. Jak sami widzicie, fabuła jest zakręcona niczym ruskim termos, jednak w praktyce wszystko trzyma się kupy i, o dziwo, wciąga.

 

C: Tak naprawdę jednak największym sukcesem The World Ends With You jest oprawa - gra ma zdecydowanie jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych na DS-ie, a utwór „Calling” chodzi mi po głowie od lat, od pierwszego odsłuchania. Bez popadania w melomanię, dodam też, że kolejnym kluczowym elementem jest wygląd Tokio, które pięknie wpasowało się w dwa ekraniki konsolki Nintendo. Na ulicach widać tłumy i ich "myśli", potwory z którymi walczymy stanowią mieszankę postaci bestii z kolorowymi futrami i dodatkami typowymi dla ludzi, którzy chcą się przylansować... Właśnie lans (gdy gra powstawała nie używało się terminu "swag") przebija się tu przez każdy centymetr ulicy, chodnika i sklepu - łącząc się z systemem walki, który przyjemnie wykorzystuje naparzanie w dotykowy ekran. W każdym razie dla mnie ta gra to przede wszystkim jej styl, wygląd, oryginalny projekt postaci, możliwość zwiedzenia symbolicznych miejsc w Shibuyi (figurka psa Hachiko!) i wkręcenie się w historię, która w swych założeniach - co widzę nie po raz pierwszy w japońskich tytułach - inspiruje się Battle Royale
 

ZG: Zgadzam się w stu procentach odnośnie muzyki, ten kiczowaty japoński pop rock, początkowo drażniący, z czasem powoduje, że mimowolnie nuci się go pod nosem. To prawda, klimat Battle Royale jest wyczuwalny, jednak oczekujący hektolitrów krwi w stylu filmu Fukasaku raczej odejdą rozczarowani.

 

Zamiast krwistej czerwieni, tak jak wspomniałeś, króluje tu kolorowa moda z Shibuyi, na której opiera się również co ciekawe system walki - naszym wyposażeniem są ubrania, które w odpowiednio "modnych" kombinacjach dają lepsze statystyki. To jednak nic w porównaniu z kolekcjonowaniem przypinek mających podkreślić nasz lans. Jeżeli jeszcze nie zwymiotowaliście tęczą - nie bójcie się - The World Ends With You to tak naprawdę podskórna krytyka powierzchownego stylu życia młodzieży, konsumpcjonizmu i młodzieżowego lansu. 

 

Wracając jednak do przypinek - są one tak naprawdę umiejętnościami, których używamy podczas potyczek. Walki znów nowatorskiej, bo prowadzimy symultanicznie dwie postacie - jedną za pomocą ekranu dotykowego, drugą krzyżakiem. Dodatkowo ataki generowane przypinkami są czasami naprawdę odjazdowe i potrafią wykorzystać krzyczenie lub dmuchanie do mikrofonu konsoli. Sam porysowałem ekran dotykowy 3DSa kręcąc szalone kółka stylusem.

 

 

C: Pytanie tylko czy faktycznie The World Ends With You jest na tyle ciekawe, że warto zawracać nim wszystkim gitarę. Bo owszem to gra we współczesnym świecie, zastępująca kompletowanie oręża modą, z przygrywającym nam w tle japońskim popem, ale co oferuje odbiorcy np. teraz w 2015? Czy ponowne kierowanie bohaterem-mrukiem, któremu wszystko jedno ma w sobie jednak siłę, a jeśli tak to gdzie?

 

ZG: A czy wymienione aspekty nie świadczą, że jest to dobry tytuł? Przede wszystkim, mamy jak na lekarstwo RPGów rozgrywających się współcześnie - nie po apokalipsie, nie po kataklizmie naturalnym, nie w kosmosie - współcześnie. Dodatkowo, co by nie mówić o szeroko rozumianym gatunku RPGów - jest to skostniały gatunek. Klasyczne "inventory", napoje leczące, mana, system walki turowy, aktywny turowy lub zręcznościowy. W The World Ends With You mamy z kolei zręcznościowo-rytmiczno-pokemonowy mix, który o dziwo świetnie się sprawdza. Do tego nieźle uzależnia - po początkowym chaosie, zaczynasz czuć się mistrzem obranego stylu. Grając kiedyś łapałem się na tym, że nie pcham fabuły do przodu, tylko prowokuję potyczki, żeby móc się świetnie bawić walką.

 

 

C: Jeżeli chodzi o mnie to punktem za który szczególnie lubię TWEWY jest jednak to (poza sprawami związanymi z oprawą), że gra została od początku do końca tworzona z myślą o DS-ie. Mimo powstania wersji na iOS/Androida, imponujące jest dla mnie to jak ten tytuł pasuje do platformy Nintendo. Dwa ekrany są w pełni wykorzystane, także artystycznie podczas scenek, muzyka wykorzystuje ograniczenia platformy na swoją korzyść i nawet ze stylusa korzysta mi się tu lepiej niż w większości tytułów z tego nurtu, które atakowały DS-a. Ta platforma podczas odpalenia gry Nomury zmienia się z konsoli przenośnej o bogatej bibliotece w... "maszynkę do The World Ends With You", tak jakby to była gra wbudowana w jądro systemu. Za osiągnięcie tego mam największy szacunek do rezultatów pracy ekipy Square Enix i Jupiter. Brakuje mi zresztą tego uczucia tworzenia jedności z platformą w wielu dzisiejszych grach.
 

ZG: Fakt - to obok Pokemonów, zdecydowanie najbardziej przenośny RPG w historii. The World Ends With You nie jest jedynie dużą grą na małej konsoli - to gra stuprocentowo handheldowa. Wykorzystanie dwóch ekranów jest rewelacyjne, sprawdza się również świetnie na współczesnym 3DSie. Nie chciałbym jednak zniechęcać użytkowników smartfonów - po pierwsze - grę trzeba importować lub polować na Allegro. Po drugie ich użytkowników jest zdecydowanie więcej niż fanów Nintendo. 

 

Posłodziliśmy strasznie, warto jednak wspomnieć o kilku wadach. Środowisko Shibuyi i japońskiej młodzieży może okazać się zbyt hermetyczne nawet dla zachęconego naszymi zachwytami gracza. Ponadto główny bohater to emo-październik czystej wody, w dodatku strasznie antypatyczny z niego typ. Jeżeli macie alergię na wycofanych, mrukliwych skejtów z dziwną fryzurą - możecie nie wytrwać do najbardziej "mięsnej" części gry. Przez pierwszych kilka godzin jego niechęć w stosunku do otoczenia drażni niesamowicie, dopiero z czasem chłopak się rozkręca.

 

 

C: To, że tytuł jest mocno zatopiony w prawie-emo ulicznej popkulturze Japonii (jak to brzmi) chyba samo z siebie daje świadectwo jednym, że to dla nich gra interesująca, podczas gdy innych odtrąci. W każdym razie, jeżeli komuś brakuje barw i bardzo nietypowego designu to znajdzie tu coś dla siebie, oczywiście trzeba jednak przebrnąć przez pewną barierę "dziwności"... dla czytających ten tekst to chyba nie będzie pierwszyzna ;)

 

ZG: Jakby nie patrzeć cały Sushi Grind służy propagowania pozytywnie rozumianej japońskiej dziwności, więc jeśli szukacie odmiennych wrażeń, to łapcie koniecznie, niezależnie od wersji. Ostrzegę jednak posiadaczy iOSa 8 - na tym systemie The World Ends With You chwilowo nie działa i czeka na łatkę. Posiadaczy Nintendo zachęcam z kolei do rozpoczęcia poszukiwań po portalach aukcyjnych i zagranicznych sklepach, jeżeli nie zraża was odmienność klimatu - naprawdę warto.

 

 

O autorze
CascadCascad
3215 22

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]